Zwarte Piet – holenderska tradycja, która stała się polem bitwy
Zwarte Piet – holenderska tradycja, która stała się polem bitwy. Skąd się wziął, dlaczego budzi kontrowersje i jak zmienił się w XXI wieku?
Jeśli chociaż raz byłeś w Holandii pod koniec listopada, na pewno zauważyłeś tę przedziwną mieszankę: statki wypełnione prezentami, starszego pana w biskupich szatach i… ekipę kolorowych pomocników, którzy biegają między dziećmi.
To Sinterklaas i jego słynny kompan – Zwarte Piet.
Dla wielu Holendrów to symbol dzieciństwa i ciepłych wspomnień. Dla innych – bolesna pamiątka kolonializmu, rasowych stereotypów i czarnego makijażu, który dawno powinien przejść do historii.
Jak to się stało, że niewinna bajka zamieniła się w ogólnokrajową debatę o rasizmie? Zanurzmy się w historię.
Skąd wziął się Zwarte Piet?
Choć Holendrzy od lat spierają się o genezę tej postaci, większość badaczy zgadza się, że Zwarte Piet pojawił się w XIX wieku.
Po raz pierwszy trafił do masowej wyobraźni w książce dla dzieci „Sint-Nicolaas en zijn Knecht” z 1850 roku. W czasach, gdy Holandia wciąż brała udział w handlu niewolnikami.
To ważne, bo Piet w tamtej wersji był:
-
czarny (dosłownie: sługa o ciemnej skórze),
-
ubrany w kolorowy strój przypominający stroje służących z epoki kolonialnej,
-
stereotypowo „głupkowaty”, zabawny, niezdarny.
Przez lata dopisywano mu różne historie: że jest Maurem z Hiszpanii, że to dawny diabeł „ujarzmiony” przez świętego, a nawet że kiedyś był etiopejskim niewolnikiem uratowanym przez Mikołaja.
Niezależnie od wersji – zawsze był tym czarnym pomocnikiem.
Czemu Zwarte Piet wzbudza takie emocje?
Bo przez ponad 150 lat przedstawiano go w sposób, który dziś jednoznacznie kojarzy się z blackface – rasistowską formą rozrywki popularną niegdyś w USA i Europie.
Typowy Zwarte Piet miał:
-
czarną jak węgiel twarz malowaną farbą,
-
czerwone, przesadnie powiększone usta,
-
czarną kręconą perukę,
-
złote kolczyki,
-
przerysowany akcent kojarzony z osobami pochodzenia afrykańskiego.
Wszystko to tworzyło karykaturę czarnoskórej osoby.
A gdy do tego dodać opowieści o „zabieraniu niegrzecznych dzieci w worku” czy „kradzeniu”, trudno udawać, że to tylko „niewinna zabawa”.
Od lat 80. protesty przeciwko blackface narastały, ale prawdziwa dyskusja wybuchła dopiero w XXI wieku – wraz z ruchem „Zwarte Piet is Racisme” oraz coraz bardziej widocznymi inicjatywami antyrasistowskimi w Europie i USA.
Zmiany w XXI wieku: od blackface do „sadzowych pomocników”
Holenderskie społeczeństwo zaczęło pękać na pół.
Jedni bronili Pita jako „części ich kultury”, inni domagali się natychmiastowego końca tej tradycji.
I choć debata była (i nadal jest!) gorąca, zmiany stopniowo zaczęły zachodzić:
🔸 2010–2015: początki zmian
-
Pierwsze szkoły i miasta zaczęły rezygnować z klasycznego blackface.
-
Do dyskusji włączyły się instytucje międzynarodowe, m.in. ONZ.
-
Wprowadzono pierwsze alternatywy: Roetveeg Piet – „Sadzowy Piet”, czyli biały pomocnik umazany sadzą z komina.
🔸 2015–2020: protesty, starcia i przełom
-
Coroczne parady Sinterklaasa były blokowane przez protestujących.
-
Dochodziło do starć z kontrmanifestantami, także skrajnie prawicowymi.
-
W 2018 r. premier Mark Rutte – który wcześniej bronił tradycji – przyznał, że „jego pogląd się zmienił” i przewiduje, że Black Pete zniknie z ulic.
🔸 2020–2024: zmiana pokoleniowa
-
Większe miasta (Amsterdam, Rotterdam, Utrecht, Haga) odeszły od czarnego Pita całkowicie.
-
W telewizji publicznej NTR postać blackface zniknęła z parad.
-
W wielu miejscowościach dzieci już nawet nie znają starej wersji – dla nich Piet to po prostu „wesoły pomocnik z odrobiną sadzy”.
Czy Zwarte Piet nadal istnieje?
Tak – ale nie w jednej formie.
▶ W dużych miastach:
Blackface praktycznie wymarł. Pojawia się tylko Roetveeg Piet, czasem Piet w kolorach (różowy, niebieski itd.).
▶ W małych miejscowościach:
Tradycja blackface nadal bywa żywa.
Często argumentem jest „nostalgia”, „dzieciństwo”, „to przecież tylko zabawa”.
▶ W polityce:
Prawica broni Zwarte Pieta jak symbolu „holenderskiej tożsamości”,
lewicowe środowiska widzą w nim relikt kolonializmu.
Jak Holendrzy patrzą na tę postać dzisiaj?
Z każdym rokiem zmienia się to bardziej.
Młodsze pokolenie uważa blackface za nieakceptowalny.
Coraz więcej rodzin wybiera Pita z sadzą, bo „tak jest po prostu sympatyczniej”.
Badania pokazują, że:
-
poparcie dla klasycznego Zwarte Pieta spada,
-
większość Holendrów nie chce czarnej twarzy,
-
ale część społeczeństwa nadal broni tradycji z przyzwyczajenia.
Holandia stoi więc w rozkroku między „tak było zawsze” a „czas iść dalej”.
Tradycja, która się zmienia – i dobrze
Zwarte Piet to fascynujący przykład tego, jak niewinne na pierwszy rzut oka tradycje mogą nieść za sobą bagaż historii, którego dziś już nie chcemy nosić.
Niezależnie od tego, czy ktoś kocha Pita, czy uważa go za przestarzały symbol – jedno jest pewne:
W XXI wieku Holandia zmieniła sposób patrzenia na tę postać.
A nam, obserwatorom z innych krajów, daje to ciekawą lekcję o tym, jak kultura, pamięć i współczesne wartości potrafią zderzyć się ze sobą… i jak czasem znajdują kompromis.
Dodaj komentarz