Zostawił dzieci na śmierć by dopiec żonie

Zostawił dzieci na śmierć by dopiec żonie

Holenderski sąd wydał w ubiegłym tygodniu wyrok w bardzo dziwnej sprawie. 40-letni Palestyńczyk został skazany za to, że nie pozwolił opuścić swoim dzieciom Strefy Gazy i wrócić do Holandii. Mężczyzna nie pozwolił czwórce maluchów opuścić Rafah mimo, iż to jest cały czas pod ostrzałem wojsk Izraela. Co tam w ogóle robiła rodzina? Pojechali na wakacje, które przerodziły się w koszmar. Za co jednak sam wyrok?

Wakacje

Cała sprawa zaczęła się w 2022 roku. Wtedy to rodzice z czwórką swoich dzieci pojechali na rodzinne wakacje do Strefy Gazy. Mieli spędzić tam miesiąc. Być może wyjazd ten miał też naprawić stosunki między małżeństwem, ponieważ między partnerami nie było najlepiej. Na miejscu okazało się, iż wycieczka miał być tylko pretekstem do czegoś innego.

 

Inna kultura inne postrzeganie kobiety

Strefa Gazy to nie Holandia. Tam kobieta ma mniejsze prawa, dlatego też będąc na Bliskim Wschodzie, mężczyzna oświadczył, iż nie chce już wracać do Niderlandów. Nie chce też, by jego dzieci tam wróciły. 40-latek zabrał więc kobiecie i swojemu potomstwu paszporty. Liczył, iż dzięki temu ona i czwórka malców w wieku od 4 do 14 lat zostaną w Strefie. Kobieta nie dała jednak za wygraną. Skonsultowała się z ambasadą Królestwa Niderlandów i wyrobiła paszporty tymczasowe, z nimi dotarła do granicy z Egiptem.

 

Pozostaną

Granicy jednak nie przekroczyła. Dzieci są niepełnoletnie, nie mogą decydować o sobie. Wedle tamtejszych przepisów, by dzieci mogły opuścić kraj, na dokumentach muszą widnieć podpisy obu rodziców. Ojciec, jak łatwo się domyśleć, nie chciał nic podpisywać. W efekcie granicę mogła przekroczyć tylko kobieta. Ta zrobiła to, oddając dzieci pod opiekę krewnych i przybyła do Holandii złożyć raport i prawnie walczyć o wywiezienie maluchów.

 

Szkoła

Raport kobiety potwierdziła szkoła, do której chodzili synowie. Dla dyrekcji było bowiem dziwne, iż dzieci nie wróciły na nowy semestr, a za to pojawił się ojciec, który we wrześniu 2022 roku starał się wyrejestrować dzieci z listy uczniów. Wtedy to też napisał do swojej żony wiadomość: „Mogę robić ze swoimi dziećmi, co chcę, jestem za nie odpowiedzialny. Nawet jeśli umierają jeden po drugim, jest to normalne, pod warunkiem, że są z tatą”.

Po takiej wiadomości sprawa trafiła do instytucji opiekuńczej Saman Veilig. Ta zobowiązała 40-latka do przywiezienia dzieci do kraju przed 7 października 2022 roku. To się jednak nie stało. Mężczyzna całkowicie to zignorował, pozostawiając je w Strefie Gazy.

Atak

Czy mężczyzna tam z nimi przebywa? Nie. Palestyńczyk został aresztowany pod koniec października 2023 roku, gdy przybył do Holandii leczyć swojego 5-letniego syna. Zatrzymanie to wiązało się z przemocą wobec żony, kiedy to próbował ją udusić podczas jednej z kłótni. Mężczyzna trafił na pewien czas do aresztu. Gdy zaś warunkowo z niego wyszedł, uciekł do Egiptu, gdzie obecnie przebywa.

 

Sąd

Sprawa dzieci za sprawą walki kobiety wreszcie trafiła do sądu. Tam prokuratura stwierdziła, iż nawet, gdy Rafah było bombardowane, ojciec nie zrobił nic, by ewakuować stamtąd swoje dzieci, które ponoć tak bardzo kocha. Miał ich paszporty, mógł je spokojnie wyciągnąć z tego piekła na ziemi, ale tego nie zrobił. Co więcej, on sam nie był z nimi, tylko przebywał w Egipcie, gdzie był bezpieczny zarówno przed bombami jak i wyrokiem sądu w sprawie napaści na żonę.
Sąd rozważając tę sprawę, przyznał rację prokuraturze. Stwierdził również ze smutkiem, iż z racji braku współpracy ze strony podejrzanego nie ma szans na ewakuację dzieci. Dlatego też „podejrzany naraża swoje dzieci na niebezpieczeństwo i ingeruje w prawo matki dzieci do wychowywania dzieci i opieki nad nimi”.

 

Wyrok

W efekcie sąd skazał go za odebranie małoletnich spod władzy matki. Za to 40-latek zaocznie usłyszał wyrok 3,5 roku więzienia oraz zakaz kontaktów z matką przez 5 lat. Palestyńczyk musi zapłacić też byłej żonie 25 tysięcy euro odszkodowania.
Wyrok ten jednak nie rozwiązuje sprawy malców. Te bowiem nadal żyją pod ostrzałem i każdego dnia mogą zginąć.

 

Zdjęcie ilustracyjne nie prezentuje żadnego z dzieci, o których mowa w tekście.

Źródło:  AD.nl