Znamy datę wyborów parlamentarnych w Holandii
Po tym jak Mark Rutte wraz z całym rządem podał się kilka dni temu do dymisji, w Holandii odbędą się nowe wybory. Wczoraj poznaliśmy ich oficjalny termin. Mieszkańcy Królestwa Niderlandów mający czynne prawo wyborcze (mogący wybierać kandydatów), pójdą do urn w środę 22 listopada. Taką decyzję podjął ustępujący gabinet, a przekazał ją minister spraw wewnętrznych Hanke Bruins Slot.
Cztery miesiące z Rutte
To zaś oznacza, iż obecny premier i jego rząd jeszcze przez co najmniej 4 miesiące będą sprawować władzę. W praktyce potrwa to zapewne jeszcze dłużej. Wybory to jedno. Po policzeniu bowiem głosów, o ile większości nie zdobędzie jedna partia, co jest dość mało prawdopodobne, ale po tym co pokazała BBB w wyborach samorządowych nie niemożliwe, nastąpią rozmowy koalicyjne. Podczas ich trwania poszczególne partie będą musiały się porozumieć co do obsadzenia poszczególnych ministerstw. Będzie musiała powstać również umowa koalicyjna, zawierająca kamienie milowe, postulaty i obietnice wyborcze, które chciałyby zrealizować poszczególne partie. Porozumienie się zaś we wszystkich tych sprawach potrafi być dość trudne. Dość powiedzieć, iż odchodzący obecnie gabinet formował się ponad 270 dni, najdłużej w historii kraju.
Nowa jakość
Wiele wskazuje na to, iż wybory 22 listopada będą powiewem świeżości w niderlandzkiej polityce, a wyborcy zobaczą wiele nowych twarzy. Jak pisaliśmy kilka dni temu, na polityczną emeryturę udaje się, po sformowaniu nowego gabinetu, Mark Rutte. Nie będzie on jednak jedynym wielkim nieobecnym. Również przywódcy D66 i CDA odchodzą ze swoich ról w partiach. Partii nie będą więc prowadzić Sigrid Kaag (D66) i Wopke Hoekstra (CDA). Ich fotele mają zająć młodsi ze świeżymi pomysłami i nowym spojrzeniem na holenderską politykę. Wiele się mówi, iż w D66 będzie to minister klimatu i energii Rob Jetten. W przypadku zaś CDA nie ma jeszcze kandydata.
Dobry ruch
Zdaniem wielu politologów takie nowe otwarcie i oddanie sterów partii w ręce osób mniej opatrzonych w mediach może być bardzo dobrym rozwiązaniem. Twarze obecnego rządu niosą bowiem ze sobą potężny bagaż złych emocji. Wyborcy mają już dość Rutte i jego przybocznych, najbardziej znanych ministrów. To oni są bowiem obwiniani za drożyznę w sklepach, brak mieszkań czy afery związane z urzędem skarbowym lub ogromną ilością ludzi ubiegających się o azyl.
By więc stare partie miały szansę w starciu z BBB – powstałą niedawno oddolnie partią społecznego sprzeciwu, która wyrosła na krytyce polityki azotowej rządu, potrzebne są właśnie nowe twarze i nowe pomysły. Wszystko po to, by przekonać wyborców w nadchodzących wyborach, iż nadchodzi nowa jakość, a nie przypudrowana stara ekipa jak było za IV kadencji gabinetu Rutte, w której to poszczególni ministrowie tylko zamienili się "stołkami".
Źródło: Nu.nl