Złomiarze w akcji, czyli ludzie dalej nie pojadą

Złomiarze w akcji, czyli ludzie dalej nie pojadą

W poniedziałkowy poranek podróżni korzystający z połączeń kolejowych między Den Bosch a Oss mieli poważne problemy z dostaniem się na czas do pracy lub szkoły. Nie był to jednak efekt działania borsuków, które dziurawią niderlandzkie torowiska. Nie doszło też do żadnego wykolejenia wagonów. Tym razem za spóźnienie i ograniczenie liczby pociągów odpowiadali złomiarze.

 

Od poniedziałkowego poranka do godziny 10:30 na trasie między Den Bosch a Oss nie kursował praktycznie żaden pociąg. Jak wskazuje ProRail wszystko to efekt działania złomiarzy. Nieznani sprawcy postanowili bowiem przywłaszczyć sobie miedziane kable znajdujące się na torowisku, co doprowadziło do paraliżu komunikacyjnego.

 

Większy problem

NS początkowo informował swoich pasażerów, iż utrudnienia na linii potrwają maksymalnie do godziny 9. Gdy jednak sprawę zaczęły badać zespoły remontowe ProRail, szybko okazało się, iż problem jest o wiele większy, niż początkowo sądzono. W pobliżu Nuland grupa złomiarzy dokonała kradzieży wielu metrów grubych miedzianych kabli, które są niezbędne do bezpiecznego poruszania się pociągów po wspomnianej wyżej trasie. By składy mogły wyjechać na tory, konieczne było uzupełnienie ubytków.

Kable te później obdarte z izolacji są zwykle sprzedawane na skupie. Jeśli zaś kupiec coś podejrzewa, to zapobiegliwi złomiarze potrafią nawet przetopić surowiec tak, by wyglądał jak zwykłe sztabki.

 

Opłacalne?

Czy kradzież miedzi jest opłacalna? Sytuacja mająca miejsce wczoraj na torach pokazuje, że tak. Jeśli bowiem ludzie są w stanie zaryzykować życie (torowisko jest bowiem używane przez całą dobę) i swoją wolność dla kilku euro (biorąc nawet pod uwagę, iż miedź jako metal kolorowy jest droższa od złomu), musi się to złodziejom po prostu opłacać.

 

Nierówna walka

Swego czasu w Holandii można było mówić o pladze złomiarzy działających w rejonie torowisk. Niektóre ekipy były tak wyspecjalizowane, iż potrafiły ukraść nawet kable trakcyjne będące pod napięciem. Dlatego też NS i ProRail przez lata inwestowały miliony w zabezpieczenie swoich linii. W miejscach, gdzie dochodziło do częstych kradzieży, stawiano wysokie płoty, by utrudnić złodziejom wejście na torowisko. Montowano również monitoring pozwalający obserwować teren 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. Działania te przyniosły wymierne rezultaty. Liczba tego typu incydentów znacznie spadła. Nadal jednak czasem się one zdążają, doprowadzając może nie tyle do ogromnych strat finansowych, co do frustracji pasażerów i poważnych problemów z rozkładem.

 

 

Źródło:  Nu.nl