Zbiór owoców w holenderskich sadach i widmo problemów na rynku
Wraz z początkiem września dla sadowników w Holandii zaczynają się „żniwa”. Wielu pracowników, w tym migranci z Polski, będą zrywać z drzew jabłka i gruszki przez najbliższe trzy tygodnie. Okres ten, gdzie sadownicy mogą podziwiać owoce swojej ciężkiej pracy, jest dla nich najpiękniejszy w roku. Niestety nad tegorocznym sezonem zebrało się wiele czarnych chmur.
Słoneczne lato sprawiło, iż owoce zdążyły pięknie dojrzeć. Z drugiej jednak strony tegoroczne miesiące były wyjątkowo suche, co generowało dodatkowe koszty dla sadowników, jeśli chcieli, by ich owoce mimo suszy były duże i soczyste. Sam niedobór wody był i nadal jest jednak tylko jednym z kilku problemów, z którym muszą się mierzyć. Innym są rosnące ceny spowodowane inflacją i wojna na Ukrainie, która również znacząco namieszała w tej, wydawałoby się niezwiązanej z konfliktem, sferze gospodarki.
Pracownicy
Jak co roku podczas zbiorów pojawia się pytanie o pracowników. Tu znów prym wiodą nasi rodacy. Wojna na Ukrainie spowodowała wprawdzie, iż w Holandii jest również wielu przybyszy z tego państwa ogarniętego konfliktem, ale większość z nich jednak nie może pracować przy drzewkach. Wszystko z racji charakterystyki pracy. Gdy owoce dojrzeją, trzeba je jak najszybciej zebrać. Dlatego też praca często trwa od świtu do zmroku. Na to zaś nie zawsze mogą sobie pozwolić samotne matki, które przyjechały z małym dzieckiem do Holandii. Do południa bowiem brzdąc jest w przedszkolu, ale po południu musi być jednak pod opieką mamy, więc ta zamiast 12 może pracować np. tylko 8 godzin.
Dlatego też sadownicy tak cenią nas, Polaków, którym płaci się od godziny, więc im ich więcej, tym większa wypłata. Dobrzy zbieracze znad Wisły potrafią w ciągu 60 minut zaś zebrać ponad 220 kg owoców.
Obawy
Chociaż w większości sadów podczas zbiorów panuje miła atmosfera, tak jednak sadownicy są pełni obaw. Inflacja i drożejące ceny paliw, energii i nawozów sprawiają, że koszty produkcji owoców znacznie się w ciągu tego roku zwiększyły. Mowa tu o ponad 20% podwyżce. Sami zaś rolnicy nie mogą o tyle podnieść cen owoców, ponieważ mieliby duże problemy z ich sprzedażą. W efekcie wiele wskazuje na to, iż w tym roku zarobią mniej.
Bardzo dużym problemem jest też wojna na Ukrainie. Konflikt na pierwszy rzut oka nie ma nic wspólnego z sadownictwem. Niestety obecna sytuacja zamknęła praktycznie cały wschodni rynek zbytu dla holenderskich owoców. Owoce trzeba sprzedać więc w Europie. To zaś sprawia, że na rynku jest ich więcej, a to przekłada się na niższe ceny.
Dlatego sadownicy zachęcają, by w ciągu tygodnia zjeść jedno jabłko czy jedną gruszkę więcej, tak aby nadmiar owoców nie zniszczył się, a oni sami mieli za co zająć się sadem w przyszłym roku.
Źródło: AD.nl