Żart, czy doskonały plan właściciela polskiego sklepu?
Coś się kończy, coś zaczyna. Jak pisaliśmy jakiś czas temu właściciel polskiego supermarketu przy Gastelseweg w Roosendaal zgodził się na wykupienie jego lokalu przez samorząd za ponad 5 milionów euro. Wielu mieszkańców liczy więc na to, że waz z przejęciem sklepu ich koszmar się skończy. Okazuje się jednak, że właściciel supermarketu wpadł na nowy, ciekawy pomysł...
Nowy sklep
Gdy wiadomość dotarła do mieszkańców, wielu pomyślało, że to plotka. Nic jednak z tych rzeczy. Właściciel polskiego supermarketu, który po negocjacjach z gminą zdecydował się go sprzedać za ogromną kwotę, planuje otworzyć nowy sklep. Gdzie? Dokładnie na tej samej ulicy, gdzie był jego stary biznes. Pan Dariusz chciałby otworzyć supermarket kilkaset metrów od miejsca, w którym znajduje się wieloletni „koszmar” mieszkańców.
Koszmar
Przypomnijmy, przez lata polski supermarket był poważnym problemem dla lokalnych mieszkańców. Ludzie nie mieli pretensji do samego sklepu, ale do klientów. Ci bowiem spotykali się w okolicy. Pili, robili awantury, często nawet oddawali mocz na okoliczne domy. Poirytowani mieszkańcy wskazywali też, że przez klientów nie mieli gdzie parkować.
Władze przez lata starały się rozwiązać problem. To było jednak bardzo trudne. Sklep działał w 100% legalnie. Miał też wszystkie niezbędne pozwolenia. Problemem byli ci, którzy do niego przychodzili. Za działanie klientów nie można jednak karać właściciela. W efekcie pojawiło się jedyne możliwe rozwiązanie, czyli wykup supermarketu przez gminę. Władze zaproponowały ponad 5 milionów euro i właściciel się zgodził. Sklep ma przestać działać z nowym rokiem.
Nowy lokal
Kilka dni temu do władz gminy przyszła oficjalna wiadomość z pytaniem o możliwość otwarcia sklepu na Gastelseweg. Ku zdziwieniu samorządowców pytanie o otwarcie sklepu na wspomnianej ulicy złożył "znajomy" Polak.
„To chyba żart” – mówi dziennikarzom AD radny Van Oosterbosch. „Ostatecznie dążono do wykupu, podczas, gdy teraz okazuje się, że przeprowadzka była jak najbardziej realną opcją. Wydając około 5,5 miliona euro, zastosowano ostateczny środek, a teraz słyszymy, że ten sam przedsiębiorca chce otworzyć sklep w dalszej części ulicy. Cośmy zyskali?” – mówi poddenerwowany samorządowiec, mając świadomość, jak wykupem uszczuplili lokalny budżet.
Oszukał
Niektórzy uważają nawet, iż Polak ich oszukał. W maju tego roku powiedział w BN DeStem, że nie widzi możliwości przeniesienia Polskiego Sklepu. „Kosztuje zbyt dużo pieniędzy. I czasu. Nie ma dostępnej lokalizacji” – mówił w mediach.
„Teraz, gdy wypłacono odszkodowanie, nagle pojawia się chęć do przeprowadzki” – komentuje zły samorządowiec, dodając, iż chce, by tą sprawą zająć się na radzie miasta. On i jego partia chcieliby, by Polak oddał pieniądze. W przeciwnym razem Roosendaal nie powinno w ogóle rozmawiać z tym człowiekiem.
Polak wygra?
Jak więc potoczy się dalej sprawa pomysłu naszego rodaka? Pomimo złości radnych prawo jest prawem. Rzecznik gminy wskazał, że pomysł mężczyzny będzie oceniany tak samo jak każda inna inicjatywa, jaka wpłynie do gminy. Zostanie poddana analizie i skonfrontowana z innymi przepisami, aktami prawnymi.
Raczej nie
Rzecznik dodał również, iż wątpliwe, by na rzeczonej ulicy powstał nowy supermarket. Umowa sprzedaży sklepu zawierała bowiem klauzulę dotyczącą tego, że firma mężczyzny, on sam, jego bliscy członkowie rodziny nie mogą kontynuować ani rozwijać nowych działalności handlowych w dzielnicach mieszkalnych miasta. To zaś oznacza, iż wniosek o możliwość otwarcia sklepu zostanie najpewniej z automatu odrzucony. Dlatego też wielu mieszkańców liczy na to, iż był to faktycznie tylko żart Polaka.
Źródło: AD.nl