Zapominalstwo nie popłaca, czyli kradzież własnego auta

600 kg fajerwerków w domu jednorodzinnym

Mężczyzna został zatrzymany przez policję w Bunniku. Przerażony Holender tłumaczył, iż to wszystko pomyłka, iż nie jest on złodziejem, a auto, którym się porusza to jego własny samochód. Policjanci byli jednak głusi na te argumenty. Skuli kierowcę i posadzili na tylnej kanapie swojego radiowozu. Dopiero potem, zrozumieli co się stało. Mężczyzna owszem był winny, ale swojego zapominalstwa.

Kradzież

Historia ta zaczyna się wyjątkowo nieprzyjemnie. Pewnego dnia gdy Holender podszedł do swojego samochodu, okazało się, iż w miejsce, gdzie go zostawił, jest puste. Nie było tam żadnej górki, auto więc nigdzie się nie stoczyło. Nie było też zakazu parkowania, tak by pojazd został odholowany przez policję. Pozostawała więc tylko jedna możliwość. Ktoś ukradł mężczyźnie jego cztery kółka. O sprawie została więc powiadomiona komenda w Zeist. Funkcjonariusze przyjęli zgłoszenie i rozpoczęli poszukiwanie skradzionego pojazdu.

 

Ukraść auto złodziejowi

Po kilku dniach doszło do czegoś dziwnego. Poszkodowany zobaczył na ulicy auto bardzo podobne do swojego. Podobieństwo było wręcz uderzające, nawet ślady użytkowania były w identycznych miejscach. Holendrowi pozostał więc tylko jeden test. Sprawdzić zamek kluczykiem, te bowiem miał nadal. Klucz zadziałał. Drzwi się otwarły, a wewnątrz pojazdu kierowca odnalazł swoje prywatne rzeczy. Wydaje się to wyjątkowo mało prawdopodobne, ale mężczyźnie przypadkiem udało się odnaleźć jego własne auto. Niewiele myśląc, Holender zdecydował się ukraść auto złodziejowi. Odzyskawszy swoją własność, zaczął nią jeździć jak dawniej, ciesząc się z ogromnej dawki szczęścia, jaka go spotkała.

 

Pościg

Jakiś czas po tym wydarzeniu Holender jechał jak gdyby nigdy nic autostradą A12  w pobliżu Driebergen. W pewnym momencie zobaczył za sobą policyjne koguty. Okazało się, iż ściga go policja. W lusterkach widział dwa radiowozy i kilka policyjnych motocykli. Kierowca zjechał z drogi na wysokości Bunnik, gdzie stróże prawa zajechali mu drogę i nakazali opuścić pojazd.

 

Aresztowanie

Przerażony Holender, mówił iż to pomyłka, że to wszystko jest jakiś nieszczęsny zbieg okoliczności. Funkcjonariusze jednak nie chcieli go słuchać. Skuli kierowcę i umieścili na tylnym siedzeniu w radiowozie. Dopiero wtedy zabrali jego dokumenty, by sprawdzić, z kim mają do czynienia.

 

Zamieszanie

Po dłuższej chwili i sprawdzeniu danych w policyjnej kartotece stało się jasne, iż doszło do nieporozumienia. Jak wskazali funkcjonariusze, auto Holendra widniało jako skradzione. Dlatego też podejrzewali, iż porusza się nim złodziej. W efekcie zareagowali tak a nie inaczej. Dopiero po wylegitymowaniu kierowcy stało się jasne, iż to nie rabuś a właściciel auta.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Politie Zeist (@politie_zeist)

 

W dalszą drogę

W zaistniałej sytuacji policjanci ściągnęli kajdanki mężczyźnie i puścili go w dalszą drogę. Pouczyli jednak, iż cała ta sytuacja nie miałaby miejsca, gdyby poszkodowany łaskawie ich powiadomił o tym, że udało mu się odzyskać pojazd. Cała więc akcja, cały jego strach był niejako karą za jego zapominalstwo.

 

Źródło:  Ad.nl