Zapadł wyrok dla mordercy polsko-holenderskiej pary
Wczoraj przed sądem w Assen miał miejsce finał sprawy Richarda K. Sąd uznał go za winnego zamordowania polsko-holenderskiego małżeństwa. Wymiar sprawiedliwości nie miał wątpliwości, iż wszystko, co się stało w Weiteveen było zaplanowane przez Holendra. „Podjąłeś świadomą decyzję o zakończeniu konfliktu. Przygotowywałeś to wszystko od wczesnego ranka” – powiedział sąd, uzasadniając wyrok dożywocia.
Nie godzi się z wyrokiem
Gdy wymiar sprawiedliwości przytaczał poszczególne fakty wskazujące na to, iż K. działał z premedytacją, oskarżony był wyraźnie poirytowany. „Niewiarygodne” stwierdził, kiedy to sędzia przytoczył ostatni dowód. Skazany, jak zresztą zauważył sąd, „wciąż szuka usprawiedliwienia dla tego, co zrobił”. Sąd wskazał również, iż przez cały proces K. zarzucał prokuraturze stronniczość, ponieważ ta nigdy nie brała pod uwagę, iż Polak chciał zabić K. i jego krewnych.
Na sali rozpraw
Podczas odczytywania wyroku na sali rozpraw siedział syn zamordowanej pary. To na jego oczach K. najpierw skatował, a potem zastrzelił jego ojca. „Chciał usłyszeć wyrok osobiście” – powiedział prawnik chłopca. Obecnie już 14-letni chłopak jest zadowolony z wyroku. Nie jest to jednak jeszcze koniec sprawy. K. już zaraz po tym jak sąd skończył czytać uzasadnienie, stwierdził, iż odwoła się od wyroku. On bowiem uważa się za bohatera, który uchronił swoją rodzinę. To samo myśli zresztą o nim społeczność Weiteveen.
Trudna decyzja
To iż K. zostanie skazany, było jasne od początku. Nie tylko dlatego, iż chłopiec był świadkiem. Mężczyzna, po tym co zrobił, nagrał film, w którym się do tego przyznał i przeprosił swoją rodzinę, że musiała przez to przechodzić i że może go nie być z nią przez długie lata.
Pytaniem było zaś to jak sąd potraktuje to co się stało. Czy były to zabójstwa, czy morderstwa?
Dowody
Obrona wskazywała, iż były to działania impulsywne, wręcz na tle afektywnym, które w pewniej mierze spowodowały same ofiary. Przykładowo, to przez trąbienie kobiety mężczyzna się wciekł i ją zabił.
Sąd jednak w to nie uwierzył. Wskazał, iż K. przygotowywał się do morderstwa. Po pierwsze tego dnia oskarżony wyłączył kamery monitoringu skierowane na dom pary, które mogły nagrać jego przyszłe działania. Po drugie ruszył on w drogę uzbrojony po zęby. Oprócz broni myśliwskiej, na którą miał pozwolenie, miał ze sobą nielegalnie kupiony pistolet. Nikt nie zabiera więc tylu sztuk broni ze sobą i nie wyłącza kamer ot tak.
Sąd uznał również, że mimo pewnych problemów neurologicznych Holender był w pełni poczytalny. Dlatego też nie znalazł żadnej okoliczności łagodzącej w stosunku do mordercy, który nie tylko nie wyraził skruchy, ale twierdzi, iż zrobił to co było słuszne.
Źródło: AD.nl