Zakład karny to nie miejsce na pokaz mody
Holenderskie zakłady karne uważane są za jedne z najbardziej „luksusowych” w Europie. W niektórych z nich, gdyby nie kraty w oknach można by pomyśleć, że są to pokoje w akademikach. Na więźniów oprócz pełnego wyżywienia dostosowanego do ich preferencji dietetycznych czekają jeszcze siłownie, warsztaty, kursy dokształcające, wszystko na koszt podatnika. Nowy rząd chce jednak ograniczyć te luksusy. Sekretarz stanu Ingrid Coenradie odpowiedzialna za sprawiedliwość i bezpieczeństwo chce „przykręcić śrubę” osadzonym. Co zamierza zrobić?
Pokaz mody
Czyżby więźniowie mieli pracować na własny byt? Czy telewizory, konsole do gier znikną z cel? Nie. To byłoby za dużo. Pani sekretarz stwierdziła, iż pracuje nad nowymi przepisami, mającymi sprawić ze osadzeni nie będą mogli już olśniewać innych osadzonych drogimi ubraniami, markowymi budami i innymi kosztownymi elementami garderoby. Spacerniak zakładu karnego to bowiem nie wybieg na pokazie mody. Dlatego też pani polityk chce ustalić maksymalną cenę odzieży, jakiej będą mogli korzystać więźniowie.
To jest ktoś
Jak stwierdziła sekretarz stanu stojąc przez Izbą Reprezentantów osadzeni w holenderskich zakładach karnych nie mogą imponować swoimi ubraniami, by prezentować swój statut, wzbudzać szacunek i uznanie wśród współosadzonych. To jednak nie wszystko, drogie, markowe ubrania często stanowią pod celą przedmiot handlu. Skazani oferują garderobę za pewne przywileje, załatwianie wszelakich spraw, tak jak to ma miejsce czasem z papierosami. Jak wskazuje polityk, były już przypadki, iż dzięki takiej drogiej garderobie osadzeni planowali nowe przestępstwa zza murów zakładów.
Konsultacje
Coenradie twierdzi, iż konsultuje to rozwiązanie z holenderską Służbą Instytucji Sądowych, która odpowiada za służbę więzienną w tym kraju. Chciałaby bowiem aby stosowne przepisy co do ubioru osadzonych znalazły się w regulaminach poszczególnych placówek penitencjarnych.
O krok dalej
Pomysł pani sekretarz wydaje się logiczny i bardzo umiarkowany. Jej partyjni koledzy z PVV chcieliby bowiem iść o krok dalej. Wielu uważa, że więźniowie powinni, tak jak kiedyś, nosić klasyczne więzienne wdzianka, tak by każdy wyglądał identycznie, a w razie ewentualnej ucieczki ich odzienie dokładnie pokazywało skąd oni są. Coenradie nie uważa jednak, że byłoby to dobre rozwiązanie. Jej zdaniem ubiór osadzonego to również pole do autoprezentacji, wyrażenia siebie. Badania zaś doskonale pokazują, iż osadzeni zachowują się lepiej, gdy mają pewną przestrzeń do auto ekspresji, bycia sobą.
A jak państwa sądzą? Ograniczenie maksymalnej kwoty ubrań i wykluczenie pewnych marek premium to dobry pomysł? A może rząd w Hadze powinien wprowadzić jeszcze jakieś działania, by odsiadka była bardziej odczuwalną karą dla osadzonych?
Źródło: AD.nl