Zając po utrechcku, czyli jak zadławiła się gmina

Zając po utrechcku, czyli jak zadławiła się gmina

W Holandii brakuje nowych domów i mieszkań. Dlatego też wiele gmin stara się znajdować na swoim terenie nowe obszary pod zabudowę mieszkalną i jak najszybciej rozpoczynać projekty budowlane. Tak też było w Utrechcie. Szybko jednak okazało się, iż inwestycje w Groenewoud i Papendorp trzeba było wstrzymać. Tereny te okazały się bowiem już zamieszkałe przez… zające.

Nowe osiedla

Tak ci dzicy kuzyni królików krzyżują plany deweloperom i samorządowcom. Widać to zwłaszcza w przypadku Groenewoud, gdzie wzdłuż kanału Amsterdam-Ren ma powstać całkowicie nowa dzielnica mieszkalna. Znajdująca się nieopodal Papendorp jest już w dużej części zabudowana. Znajdują się tam firmy i biurowce, ale udało się tam też wygospodarować trochę miejsca na nową zabudowę mieszkalną. W sumie na obu tych obszarach ma stanąć 3650 nowych domów.

Jak wskazuje rzecznik gminy w Groenwoud plany są już na zaawansowanym etapie: „deweloper w Groenewoud jest w <<blokach startowych>>. Rozpoczęcie budowy pierwszych domów planujemy na 2026 roku, a oddanie nieruchomości na rok 2028” wizja 1500 nowych domów była kusząca, ale w tym momencie pojawiła się sprawa uszatych mieszkańców – zajęcy.

 

Zmiana przepisów

Okazało się bowiem, iż podczas przygotowywania wszystkich niezbędnych formalności do zagospodarowania terenu pod budownictwo mieszkaniowe zmieniły się przepisy dotyczące ochrony zajęcy i królików. Po ich zmianie z 1 września 2024 zwierzęta te nie są już wyłączone z regulacji dotyczących rozwoju przestrzennego.

 

Zając po utrechcku

„Oznacza to, że zwierzęta nie mogą być niepokojone ani zabijane, a ich siedliska nie mogą być niszczone bez podjęcia odpowiednich działań” – pisze burmistrz w oficjalnym piśmie do radnych. W lecie władze dokonały „inwentaryzacji” tych obszarów i doszły do wniosku, że żyje tam około 90 zwierząt. Budowa zaś może naruszyć nie tylko ich spokój, ale i sporą część siedliska.

Zając ma pierwszeństwo

W efekcie pojawił się problem. Sprzęt budowlany nie może tam wjechać do momentu, aż nie uda się, rozwiązać problemu całej populacji zajęcy i królików (które jak się okazało, też tam żyją). „Obecnie mówimy o kilkumiesięcznym opóźnieniu, ale nie wiemy, jak szybko uda się znaleźć rozwiązanie. Aby zminimalizować dalsze opóźnienia, prowadzimy rozmowy z władzami prowincji i staramy się jak najszybciej wypracować pożądane podejście” – wskazuje burmistrz.

 

Współżycie lub eksmisja

Samorządowcy widzą dwie możliwości wyjścia z tego impasu. Pierwsza z nich to łagodzenie skutków budowy dla zajęcy. Polega to na takim połączeniu planów zagospodarowania przestrzennego, by człowiek i zając mógł tam koegzystować zarówno podczas budowy, jak i późniejszego zamieszkania. Zakłada ono np. ograniczenie liczby domów, aby pozostawić cześć siedliska zwierząt. Drugą opcją jest wysiedlenie na nowy odpowiedni dla tych zwierząt obszar. Obecnie trwają analizy środowiskowe i konsultacje z ekspertami, mające wskazać, która z tych dróg rozwiązania problemu jest lepsza. To jednak potrwa.  „Na razie nie mamy konkretnego rozwiązania. Dla władz prowincji jest to również nowy temat, co sprawia, że nie istnieją gotowe odpowiedzi” – mówi włodarz Utrechtu.

 

Źródło:  AD.nl