Zaginiony kontener i międzynarodowa afera z bronią

Holenderscy politycy przyznali się w sobotę do dość niezwykłego incydentu, który miał miejsce w 2017 roku. Okazało się bowiem, iż jeden z kontenerów z zaopatrzeniem, wysłany do ponownie otwartej wtedy placówki dyplomatycznej, nie dotarł do celu. Skrzynie wpadły w ręce libijskiej milicji. Nie byłoby w tym może nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że transport ten był tajny, a kontener po brzegi wyładowano bronią.

Holandia wysłała przez Morze Śródziemne kontener z bronią i najnowszymi systemami łączności przeznaczonymi dla ochrony niderlandzkiej placówki dyplomatycznej. Sprzęt miał posłużyć do wyposażenia grupy wyszkolonych ochroniarzy ze Specjalnej Brygady Ochrony, której zadaniem jest zabezpieczenie zdrowia i życia 5 dyplomatów oraz około 20 pracowników tamtejszej placówki.

Embargo i ONZ i legalny kontener

W Libii, z racji na dość niespokojną sytuację w kraju, obowiązuje embargo na dostawy brodni. Dlatego też holenderskie władze oficjalnie zgłosiły „tajny transport” do ONZ, które zgodziło się na jego wysłanie. Wszystko dlatego, iż przynajmniej w teorii ładunek ten nie miał trafić do lokalnej milicji, sił rządowych ani terrorystów. Miał jedynie służyć ochronie ludzi pracujących w ambasadzie. Sytuacja w kraju jest bowiem uznawana za „złą”. Dochodzi tam bowiem co jakiś czas do strzelanin, rozlewu krwi, a przemyt, handel ludźmi oraz niewolnictwo są na porządku dziennym. Jak podkreślają niektórzy, obecnie nawet nie wiadomo, kto rządzi w Libii. Wielu wskazuje, iż rzeczywistą władzę sprawują tam milicja i bojówki kontrolujące jakieś obszary i wywodzące się ze zwolenników pewnych partii, wyznań czy nawet rodów. Rząd Zgody Narodowej ma zaś władzę tylko i wyłącznie na papierze.

Przemyt

Czemu, jeśli jest tam tak niebezpiecznie, Holendrzy postanowili wysłać misję dyplomatyczną? Władze w Hadze wskazują, iż chodzi o nielegalnych emigrantów. To bowiem właśnie w Libii wielu zaczyna swoją drogę do Europy, w tym właśnie do Holandii. Warto więc mieć swoje jednostki przedstawicielstwa nie tylko na okrętach wyłapujących uchodźców na Morzu Śródziemnym, ale i w kraju, na którego wodach terytorialnych pływa spora część holenderskiej floty.

Port w Trypolisie

Gdy wszystko było już dograne w najdrobniejszych szczegółach, transport dotarł do Trypolisu. Tam jednak w porcie zajęty jest przez LIS, czyli milicję wspartą libijską służbą wywiadowczą. Holendrzy zaś tracą najnowocześniejszy sprzęt, który trafia w ręce lokalnej bojówki, która pełni rolę służby bezpieczeństwa.

Wydarzenia te zaowocowały polityczną ofensywą Holandii. Minister spraw zagranicznych spotkał się ze swoim libijskim odpowiednikiem, któremu ostro tłumaczył, iż była pełna zgoda na ten transport. W końcu, by zachować twarz, milicja zgodziła się oddać sprzęt holenderskim ochroniarzom, inaczej byliby bowiem postrzegani jako rabusie, z którymi należy tak samo walczyć, jak ze zwykłymi przestępcami. Dość szybko okazało się jednak, iż w kontenerze były dość duże braki. Co i ile sprzętu zniknęło? Tego niderlandzkie służby nie zdradzają. Zapewniają jednak, że nie ma niebezpieczeństwa, iż zaginione przedmioty posłużą przeciw Holendrom. Nie przyczynią się również do wzrostu zagrożenia w tej części kraju.