Zaginione organy odnalezione w Polsce
Kilka dni temu w Dordrecht doszło do małej polityczno-społecznej burzy. Okazało się bowiem, iż z dawnego kościoła przy Museumstraat zniknęły zabytkowe ponad stuletnie organy. Pojawiło się wiele teorii mówiących, co się z nimi stało. Wśród nich były zarówno te mówiące o sprzedaży bezcennego zabytku jak i nawet takie wskazujące na kradzież muzycznego dzieła sztuki.
Sprawa ta z każdym dniem nabierała coraz większego rozpędu. W pewnym momencie podchwycili ją nawet politycy z ChristenUnie i SGP. Wszystko było bowiem wyjątkowo dziwne. Pewnego dnia były organista grający na nich przez wiele lat przyszedł do dawnej kaplicy, by z przerażeniem dostrzec, iż jego instrument zniknął. W miejscu organ była wielka pustka. Przestraszony muzyk wszczął alarm w gminie. Sprawę tę momentalnie podłapali również lokalni politycy z wyżej wymienionych partii, którzy zarzucali samorządowców dziesiątkami pytań. Czy chcieli faktycznie odnaleźć organy, czy tylko uderzyć w rządzących i wypromować się ich kosztem, trudno jednoznacznie stwierdzić.
Sprzedaż
Gmina miała jednak dość mocno związane ręce. Budynek, który w latach swojej świetności był kościołem, został sprzedany prywatnemu deweloperowi. Ten, pod naporem radnych, w końcu zdradził, że organy zostały zdemontowane i wywiezione za granicę. Nie wie jednak dokładnie do jakiego kraju trafiły. Jak można było się domyśleć, odpowiedź ta wywołała jeszcze większą burzę. Wydawało się, iż nowy właściciel chciał zarobić na sprzęcie i zapewne sprzedał go jakiemuś kupcowi, nie przywiązując nawet wagi, gdzie trafią.
Polska
Dalsze naciski doprowadziły jednak do „znalezienia” kraju destynacji organów. Okazało się, że sprzęt ten trafił do Polski. Szybko stało się również jasne, iż wszelkie teorie spiskowe okazały się tylko... teoriami. Organy zostały bowiem zdemontowane pod bacznym okiem ekspertów i przetransportowane do naszej ojczyzny nie na złom, czy do rąk prywatnego kolekcjonera, a do firmy zajmującej się renowacją tego typu sprzętu. Z racji bowiem na wiek piszczałki i cały pozostały osprzęt, wymagał gruntownej naprawy.
Zażenowani
Ludzie, którzy zdecydowali się sfinansować remont organów, są zażenowani całą sytuacją. Jak wskazują, robią coś dla miasta, dla tamtejszej społeczności. Ta zaś ma ich za złodziei i przestępców. Organy bowiem po renowacji, jeśli i remont kościoła faktycznie zakończy się powodzeniem, wrócą na swoje miejsce.