Zabójstwo czy samobójstwo?
Holenderska prokuratura domaga się dziewiętnastu lat więzienia dla Yvon K. Holenderka oskarżona jest o morderstwo, do którego rzekomo użyła trucizny. Miała ona zabić swojego partnera trzy lata temu. Problemem jest fakt, iż środek, z którego skorzystała, był substancją wykorzystywaną do eutanazji. Obrona wskazuje więc, iż cała sprawa nie miała miejsca, a partner oskarżonej popełnił samobójstwo. Sąd ma więc wyjątkowo trudny orzech do zgryzienia.
Otrucie?
Oskarżyciel prowadzący sprawę jest pewny, co się stało. 64-latatka miała zamordować swojego partnera, trując go. Oprócz tego mieszkanka Tilburga miała też przejąć część majątku swojego towarzysza życia.
Obrona wskazuje zaś, iż cała sprawa to pomyłka, a jej klientka jest ofiarą i powinno się jej pozwolić na przeżycie żałoby po samobójstwie partnera.
Trup w mieszkaniu
Cała sprawa miała swój początek w grudniu 2020 roku kiedy to oskarżona znalazła w domu w Halsteren w Brabancji ciało swojego partnera. Lekarz, który przyjechał na miejsce, stwierdził, iż Holender zmarł z powodu przyczyn naturalnych. Wnuczka mężczyzny była jednak innego zdania. To ona sprawiła, iż policja rozpoczęła śledztwo. To wykazało, iż 65-latek miał we krwi ślady toksyny – substancji używanej między innymi w celach bezbolesnych samobójstw, czy eutanazji. To właśnie ona zakończyła życie mężczyzny.
NVVE
Jak jednak policja i prokuratura doszła do wniosku, że partnerka zmarłego może być zamieszana w jego śmierć? Kobieta wpadła pod lupę policji ,gdy okazało się, iż jest zarejestrowana w Izbie Gospodarczej jako psychoterapeutka, mimo iż nie ma nic wspólnego z tym zawodem. To był jednak dopiero początek. W domu kobiety odnaleziono bowiem tę samą truciznę, którą zażył K. Skąd ona ją miała? Partnerka zmarłego miała pracować jako doradca Holenderskiego Stowarzyszenia na rzecz Dobrowolnego Zakończenia Życia (NVVE). W mieszkaniu 65-latki znaleziono również szereg innych substancji chemicznych, które toksykologia wykryła w ciele mężczyzny.
Wyszukiwarka
Mało? Kobieta miała na krótko przed śmiercią jej partnera wyszukiwać w internecie haseł takich jak samobójstwo lub zapytań dotyczących środków, którymi można zakończyć życie. Oskarżona wskazuje jednak, iż nie miało to żadnego związku z jej partnerem. Trucizny miała zaś w domu ze względu na siebie i swoje samostanowienie.
Motyw
Wszystko to wygląda podejrzanie, z drugiej jednak strony kobieta mogła faktycznie mieć truciznę dla siebie, a historia wyszukiwania może być związana z jej pracą w NVVE. Prokuratura potrzebowała więc motywu, który by to wszystko spinał w całość. Ten się znalazł. Ofiara na krótko przed śmiercią miała zmienić swój testament tak, by był on korzystny dla K., która stała się główną spadkobierczynią. Spadkobierczynią, która z racji na sytuację finansową denata mogła odziedziczyć duży majątek.
Poprzednie związki
Kolejnym dowodem mają być wcześniejsze związki kobiety, które zdaniem prokuratora wskazywały na materialistyczne podejście oskarżonej. Wchodziła ona w bliskie relacje z ludźmi, którzy mogli polepszyć jej status finansowy. Sprawa więc wydaje się prosta. Nakłoniła ona ofiarę na zmianę testamentu, a potem otruła partnera, pozorując samobójstwo.
To nie tak
Sama oskarżona zaprzecza, iż było to morderstwo. „Nie otrułam go. Nie pomogłam. Nic nie zrobiłam” – przekazała w pierwszym dniu procesu. Obrońca wskazuje zaś, iż prokuratura demonizuje jej partnerkę. Oskarżyciel nie może wiedzieć, czy wcześniejsze związki kobiety jak i ten ostatni był z miłości, czy nie. Prokurator nie może wejść do serca jej klientki, a ona ich po prostu kochała.
Jeśli zaś para się kochała to sytuacja, w której zmarły przepisuje swój dobytek na partnerkę, nie jest niczym nowym. Dlatego też obrona chce uniewinnienia kobiety.
Jak zinterpretuje to sąd? Wyrok 27 września.
Źródło: Nu.nl