Zabójcze upały w Holandii. Śmiertelność jak podczas pandemii

zabójcze upały w Holandii

W ostatnim czasie odpoczywamy w Holandii od upałów. Ludziom mającym obecnie urlop i spędzającym czas w parkach wakacyjnych lub w kwaterach nad morzem nie jest zapewne zbyt wesoło. Oni woleliby gorące lato. W Holandii jednak tak wysokie temperatury okazują się zabójcze. Dane z czerwca nie pozostawiają złudzeń. Wtedy to zmarło tyle samo osób co podczas epidemicznej pierwszej połowy 2020 roku.

Śmiertelny upał

Jak wskazują analitycy w kwietniu, maju i czerwcu w Królestwie Niderlandów zmarło 39 tysięcy osób, jest to 1,9 tysiąca więcej, niż zakładano. Wzrost śmiertelności nastąpił więc o 5%. Czym to jest spowodowane? Naukowcy wskazują tu na czerwcowe upały. To właśnie w ciągu trzech tygodni tego miesiąca nastąpiła wręcz zjawiskowo duża śmiertelność w narodzie krainy tulipanów.

 

Rekord

W kwietniu w Holandii szalała grypa, pojawiały się też przypadki COVID-19. Później zaś przyszedł maj i czerwiec, a wraz z nimi wysokie temperatury. W efekcie w drugim kwartale śmiertelność wśród seniorów w domach opieki, osób chorych i niepełnosprawnych wzrosła o 10% i wyniosła 1350 przypadków. Najszybszy i największy przyrost nastąpił wraz ze wzrostem temperatur, gdy w czerwcu do Holandii zawitały upały nieznane od początku pomiarów. Jeszcze bowiem nigdy w historii Niderlandów nie było tak ciepło tego 6 miesiąca roku.

 

Śmiertelne zagrożenie dla seniorów

W całym drugim kwartale zmarło prawie 900 osób więcej, niż oczekiwano w wieku 80+. W przypadku grupy ludzi od 65 do 80 lat nadprogramowa śmiertelność wyniosła 7%, czyli 800 osób. Zmarło również o 200 osób więcej w grupie do 65 lat. Wszystko to przełożyło się na średnią arytmetyczną nadmiernej śmiertelność na poziomie 150 osób w tygodniu przez cały kwartał.

Jak podczas epidemii

Same dane liczbowe może nie mówią zbyt dużo. Jest to bowiem wręcz czysta matematyka. Lepiej sytuację zabójczych upałów pokazuje porównanie z pierwszym półroczem 2020 roku, kiedy to w Holandii szalała epidemia COVID-19, a dla ludzi zaczęło brakować miejsca w szpitalach. Dane z obu tych okresów są praktycznie takie same.

 

Sinusoida

Niektórzy widzą jednak w tym naturalne zjawisko. Ich zdaniem koronawirus w 2020 roku odsiał ze społeczeństwa (przepraszamy za brutalne określenie), starsze, najsłabsze osobniki. W efekcie po 2020 roku śmiertelność spadła. W ciągu tych trzech lat społeczeństwo zdążyło się znów zestarzeć i „dorobić” ciężkich, przewlekłych schorzeń. Wtedy to przyszły bardzo wysokie temperatury, sprawiające, iż osobom takim siadały płuca lub układy krążenia, pojawiały się wylewy, udary i doszło do nadmiernej śmiertelności. Podobnie może zadziałać też jesienna epidemia grypy.
Z sytuacją tą niewiele da się poradzić, nie licząc izolowania osób słabszych, zapewniając im możliwe najlepsze warunki, chociaż jak pokazują dane z domów opieki, to też nie przynosi dobrych rezultatów.

 

Źródło: AD.nl