Wyrzuciła dziecko z 10 piętra
Wielu Holendrów zapomniało już o sprawie z 2015 roku, kiedy to 8-letnia Sharleyne została wyrzucona przez swoją matkę z dziesiątego piętra mieszkania w Hoogeveen. Kobieta za zabójstwo dziecka usłyszała wyrok pawie 10 lat więzienia. Skazana jednak nie dała za wygraną i postanowiła walczyć o łagodniejszy wymiar kary. Doprowadziło to do tego, iż w tym tygodniu sprawą zajął się Sąd Najwyższy w Holandii.
Prawie ośmioletnia dziewczynka została znaleziona martwa pod blokiem w nocy z 7 na 8 czerwca 2015 roku. Jej obrażenia jednoznacznie wykazywały, iż dziecko spadło z dużej wysokości. Już pierwsze minuty śledztwa wykazały, iż Sharleyne najprawdopodobniej spadła z 10 piętra, na którym to mieszkała razem z matką (jej ojciec po rozwodzie mieszkał gdzie indziej).
Morderczyni
Szybko również stało się jasne, iż to kobieta odpowiada za śmierć swojej córki. Mimo, iż oskarżona od samego początku zaprzeczała, często płacząc przed sądem, to jednak dowody świadczyły niezbicie przeciwko niej.
Jak zeznali świadkowie, w mieszkaniu kobiety doszło do awantury. Najprawdopodobniej matka kłóciła się z córką. Sąsiad słyszał również huk i dźwięk, jakby ktoś starał się coś przerzucić przez barierkę. Być może właśnie była to 8-latka.
Również zachowanie kobiety po śmierci dziecka było zastanawiające. Ludzie mieli wrażenie, iż kobieta chciała uciec. Początkowo też nie poszła nawet sprawdzić, czy jej dziecko żyje.
Sama oskarżona nie ma w tej sprawie zbyt dużo do powiedzenia. Nic nie pamięta. Był to bowiem okres, w którym miała problemy natury prywatnej i dość dużo piła.
Wyrok
Sąd pierwszej instancji w Assen, wydający wyrok w 2018 roku, uniewinnił kobietę od zarzutu zabójstwa. Z takim werdyktem nie zgodził się jednak ojciec dziecka, który wniósł apelację i wystąpił jako oskarżyciel posiłkowy. Sąd drugiej instancji uznał, iż nie można tu mówić o wypadku. Jest bardzo wątpliwe, aby małe dziecko przeszło przez barierkę i spadło lunatykując, czy popełniając samobójstwo. Wskazał jednak też, iż wątpliwe by było tu planowane morderstwo. Sąd uznał, że kobieta mogła wyrzucić małą, popychając córkę w gniewie lub strasząc ją wystawić za barierkę, a ta wysunęła jej się z rąk. W efekcie sąd skazał ja na 9 lat więzienia i 9 miesięcy pozbawienia wolności. Kobieta jednak nie pogodziła się z wyrokiem i złożyła kasację do Sądu Najwyższego.
Rzecznik Generalny
Proces przed sądem najwyższym ma się odbyć 17 maja. Już teraz jednak jego Rzecznik Generalny zabrał głos w tej sprawie. Stwierdził on, iż zespół sędziowski powinien utrzymać wyrok skazujący w przypadku kobiety. Co zaś do kary ta powinna być jego zdaniem nieznacznie obniżona. Wszystko, dlatego iż sąd apelacyjny zbyt późno przesłał dokumenty, wydłużając niejako postępowanie (a jak już to nieraz pisaliśmy, przedłużający się proces jest niejako okolicznością łagodzącą). O ile miałby być skrócony wyrok? Rzecznik nie powiedział tego wprost. Mowa tu raczej o kilku miesiącach, a nie latach.
Jak postąpi jednak Sąd Najwyższy? Nie jest on zobligowany do wydawania wyroków bazujących na opinii Rzecznika Generalnego, zwykle jednak przychyla się do jego opinii. To zaś oznaczałoby, iż kobieta spędzi nie tylko 9 lat w Holenderskiej celi, ale również będzie musiała zapłacić byłemu mężowi, a ojcu 8-latki, 20 tysięcy euro odszkodowania.
Źródło: Ad.nl