Wyjątkowo nietypowa strzelanina w Almelo

Wyjątkowo nietypowa strzelanina w Almelo

W piątek w Almelo zginęły dwie osoby. Trzecia w poważnym stanie została zawieziona do szpitala. Do szpitala trafił również sam podejrzany strzelec, który został ranny podczas siłowego zatrzymanie, na jakie zdecydowała się policja z racji zagrożenia, jakie powodował Holender. Co jest tak niezwykłego w tej sprawie? To, iż strzelec nie posługiwał się ani karabinem, ani pistoletem. Mężczyzna uzbrojony był w kuszę.

W piątkowy poranek, duża część ulicy Steynstraat, bocznej uliczki odchodzącej od Schoolstraat, została ogrodzona szczelnym kordonem policji. Na miejsce ściągnięto zaś sześć karetek pogotowia i tyle samo radiowozów. Funkcjonariusze z Almelo zamykając cały obszar, nie dopuszczali przechodniów do wejścia w teren zagrożenia. Dotyczyło to nawet lokalnych mieszkańców. Policja prosiła też, by ludzie nie otwierali okien i nie wychodzili na balkony. Wszystko z racji sytuacji w jednym z mieszkań znajdujących się w tamtejszym bloku.

 

Polowanie

Co się stało? Jeden z mieszkańców wezwał policję, ponieważ zobaczył na balkonie mężczyznę z długą bronią w rękach. Początkowo wydawało mu się, że jest to karabin. Szybko jednak okazało się, iż nie jest to broń palna. Gdy snajper na balkonie pociągnął za spust, zamiast huku wystrzału dało się usłyszeć brzdęk cięciwy i świst bełtu. Mężczyzna dysponował kuszą i strzelał z niej z balkonu, a właściwie balkonów. Mieszkanie, w którym się znajdował, miało bowiem dwie takie konstrukcje, po dwóch stronach budynku. W efekcie donosu na miejsce natychmiast została wysłana policja.

Szturm

Kusza, jaką dysponował strzelec była bowiem tak samo niebezpieczna jak broń palna. Strzał z kuszy na średnim dystansie, jaki dzielił strzelca od potencjalnych ofiar na chodniku, starczył z zupełności, by bełt dysponował siłą zdolną do przebicia czaszki, czy pogruchotania innych kości. Policja zdecydowała się więc interweniować.

Ofiary

Gdy policji udało się zneutralizować napastnika, (został on ranny podczas szturmu), funkcjonariusze odkryli w mieszkaniu trzy ofiary. Dwie z nich były już martwe. Ludzie ci nosili ślady ran ciętych i kłutych. Musiały zostać zaatakowane nożem. Oprócz nich w lokalu znajdowała się także trzecia pocięta ofiara, która w stanie ciężkim została zabrana do szpitala. Lekarze walczą o jej życie i nie zdradzają dokładnych informacji o stanie jej zdrowia.

Motyw

Dlaczego mężczyzna zamordował dwie osoby, trzecią ranił, a potem strzelał do ludzi z kuszy, z balkonu? Jaki był tego motyw? Policja i władze gminy milczą na ten temat. Wszyscy zasłaniają się tajemnicą śledztwa. Nie wiadomo nawet kim był napastnik, ani kim są ofiary.