Wilders chciałby zakazu protestów dla muzułmanów?
7 października obchodziliśmy pierwszą rocznicę napaści Hamasu na Izrael. Z tego też względu w wielu miejscach na świecie odbyły się uroczystości upamiętniające ofiary, organizowane przez obie strony konfliktu. Nie inaczej było w Amsterdamie. Tam jednak poniedziałkowe wydarzenia nadal rozpalają spór. Wszystko po słowach Geerta Wildersa, które wskazywały, iż lider PVV najchętniej odebrałby prawo do demonstracji tym, z którymi się nie zgadza.
Prawo do demonstracji jest jednym z podstawowych praw mieszkańca Królestwa Niderlandów. W artykule 9.1 konstytucji tego kraju możemy przeczytać: „Uznaje się prawo do zgromadzania się i demonstracji”, co czyni z aktu takiego społecznego sprzeciwu, jedną z największych wolności obywatela, dzięki której, np. ekolodzy przez wiele dni blokowali A12 w Hadze. Jak się jednak okazuje lider największej partii w parlamencie, prawicowej PVV, wybiórczo traktuje ten paragraf. On wyrażałby zgodę na protesty tylko tych ludzi, z którymi się zgadza, mówią jego oponenci.
Dwa wydarzenia
7 października w Amsterdamie odbyły się uroczystości rocznicowe zorganizowane przez Żydów, a także protesty zwolenników Palestyny. Muzułmanie protestowali przeciwko brutalnemu i krwawemu atakowi na Strefę Gazy. Demonstracja ta nie była zbyt pokojowa, więc władze w pewnym momencie ją rozwiązały, a uczestników zatrzymały. Dla lidera PVV było to jednak za mało. Uważał on, iż Burmistrz Amsterdamu Femke Halsema powinna całkowicie zakazać organizacji jakichkolwiek propalestyńskich zgromadzeń tego dnia w mieście.
Talk Show
W jednym z talk show Wilders zaatakował panią burmistrz z powodu muzułmańskiej demonstracji. Uznał on, iż ten protest nie powinien mieć miejsca. Jeszcze goręcej było w mediach społecznościowych. Tam lider PVV zamieścił zdjęcie propalestyńskich protestujących z podpisem: „Precz z tym motłochem z kraju. A Halsema może iść razem z nimi".
Het land uit met dat tuig.
En Halsema mag mee. pic.twitter.com/ElqGakphXO
— Geert Wilders (@geertwilderspvv) October 7, 2024
Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać. Pani burmistrz przyznała, iż również uważała, iż data protestu Palestyńczyków była co najmniej nietrafiona. „Ale nie mogę pozbawiać ludzi ich praw” – stwierdziła, nawiązując do konstytucji.
Autorytaryzm
Halsema nie poprzestała na tym. Wskazała również, iż wypowiedzi polityka, który mało brakowało, a zostałby premierem, są niebezpieczne. Nie tylko dlatego, iż „wyrzuca” on z kraju część swoich własnych obywateli, ale również dlatego, iż wprowadza on „autorytarne nastroje”. „Następnym krokiem będzie to, że Wilders może powiedzieć: to dzień budżetu, nie chcę dzisiaj żadnych demonstracji przeciwko rządowi”. Kobieta dodała również, że prawo w Holandii jest takie samo dla wszystkich. Każdemu wolno wyrazić siebie, w tym także ludziom, z których opiniami się nie zgadzasz.
Zakazać koranu
Atak Geerta Wildersa na panią burmistrz może nie wynikać tylko z kwestii protestu. Polityk ten po prostu nie lubi muzułmanów. Swego czasu chciał zakazania koranu w Holandii. Porównywał świętą księgę do Mein Kampf nazistowskiego przywódcy. Chciał również zamykać meczety czy granicę dla przybyszów z krajów muzułmańskich. Jego wroga postawa do dużej części holenderskiego społeczeństwa sprawiła między innymi, iż krótko po wyborach w Holandii doszło do protestów. Ludzie wyszli na ulicę, ponieważ bali się co zrobi PVV. Na szczęście mimo wygranej w wyborach partia ta nie miała większości, a koalicjanci mocno hamują prawicowe zapędy polityka i jego partii.
Źródło: Nu.nl