Wielkie plany Marka Rutte legną w gruzach?

Wielkie plany Marka Rutte legną w gruzach?

Mark Rutte miał plan dotyczący walki z epidemią w Królestwie Niderlandów. Plan, w którym przepustki koronowe miałyby dotyczyć praktycznie każdej dziedziny życia publicznego, a system 2G miał podzielić społeczeństwo na tych „lepszych” – zaszczepionych i ozdrowieńców, oraz „gorszych”  -nieszczepionych, odciętych praktycznie od życia społecznego. Okazuje się jednak, iż z każdym dniem poparcie dla polityka maleje. Obecnie w Izbie Reprezentantów premier nie może liczyć nawet na większość, by wprowadzić te przepisy w życie.

Austriacka droga

Mark Rutte chciał iść niejako austriacką drogą. Celem polityka było dosłownie zamkniecie drzwi do restauracji, pubów, siłowni, kin, muzeów, czy nawet zakładów fryzjerskich osobom niezaszczepionym. Ludzie ci nie mogliby też brać udziału w festiwalach, a pracodawcy, mogąc sprawdzać kody QR pracowników, mieliby możliwość delegowania ich do innych zadań. Wszystko to oczywiście w imię walki z pandemią, na zasadzie im bardziej zaostrzy się sankcje, tym szybciej wygra się z COVID-19. Problem jednak w tym, iż obecnie wszystkie te plany zawisły na włosku. Rząd ma bowiem zbyt małe poparcie nie tyle wśród społeczeństwa, ale nawet Izby Reprezentantów, gdzie zasiadają ich partyjni koledzy.

 

Parlament zdaje się nie popierać pomysłów premiera Holandii co do rozwiązania problemu kolejnej fali epidemii w tym kraju. 

 

Mniejsze zło

Nowe przepisy są zdaniem rządzących mniejszym złem. Lepiej bowiem obsługiwać tylko zaszczepionych/ozdrowieńców niż nie obsługiwać nikogo, ponieważ rosnąca liczba chorych doprowadzi nie do małego, a całkowitego lockdownu.
W efekcie rząd miał przedstawić pięć projektów ustaw między innymi o:

  • możliwości sprawdzania testów przez pracodawców,
  • zasadzie 2G, (którą mogą prywatnie wprowadzić np. restauratorzy),
  • rozszerzeniu miejsc wykorzystania przepustek koronowych.

Wszystkie one według ministrów uważane są za konieczne.

Polityczny bagaż

Na chwilę obecną projekty te pozostają jednak tylko na papierze. 2G PVV, SP, PvdD, FvD, Denk, Groep Van Haga, JA21, SGP, BBB i BIJ 1 są bowiem przeciwko zaostrzeniu przepisów. Poważne zastrzeżenia do nich mają też PvdA, GroenLinks, ChristenUnie i Volt. Tylko VVD, D66 i CDA są za, a to za mało, by weszły one w życie.
Czemu posłowie boją się tak tych projektów? Z racji na reakcje społeczne. Mieszkańcy Holandii są jeszcze bardziej podzieleni niż politycy. Wielu zaszczepionych uważa, iż władza powinna zrobić wszystko, by powstrzymać epidemię. Przeciwnicy szczepień słysząc o 2G, mówią wręcz o nazistowskich metodach. Przedsiębiorcy zaś z jednej strony nie chcą dzielić klientów. Z drugiej jednak boją się kolejnego zamknięcia ich przedsiębiorstw podczas lockdownu.

 

„Nie chcem, ale muszem”

Sytuacja jest więc wyjątkowo delikatna. Wiele w niej zależy od wzrostu lub spadku liczby zakażeń. Jeśli bowiem chorych dalej będzie przybywać, parlament może zostać postawiony niejako przed faktem dokonanym i mówiąc „nie chcem, ale muszem” zagłosuje za ustawami.
A czy Państwo są za zaostrzeniem przepisów i wprowadzeniem 2G w Holandii?