W Holandii lepiej nie zwlekać z opłaceniem mandatu drogowego

Spóźnisz się z opłaceniem mandatu? W Holandii możesz zapłacić trzy razy więcej. Eksperci: „To niesprawiedliwe wobec tych, którzy nie mogą zapłacić”

W Holandii lepiej nie zwlekać z opłaceniem mandatu drogowego. Jeśli nie zapłacisz w ciągu ośmiu tygodni, kara rośnie o połowę. A jeśli dalej zostawisz sprawę, przychodzi drugie wezwanie – i wtedy kwota potrafi urosnąć do trzykrotności pierwotnej. Przykład? Mandat 300 euro może po kilku tygodniach zamienić się w… 900 euro.

Masz newsa

Tak duże podwyżki są zapisane w ustawie. Ale eksperci od lat ostrzegają, że to rozwiązanie bardziej szkodzi niż pomaga. „Można się zastanowić, czy takie podwyżki są w ogóle proporcjonalne” – mówi Nadja Jungmann, profesor specjalizująca się w kwestiach zadłużenia i windykacji. Przypomina też, że zwykłe firmy czy biura windykacyjne nie mogą doliczyć więcej niż 15% kosztów – i to właśnie po to, by nie pogłębiać biedy osób zadłużonych. Tymczasem państwo samo się do tych reguł nie stosuje.

A to nie przypadek. Jak pisał niedawno minister Foort van Oosten, wpływy z mandatów to poważne źródło pieniędzy dla jego resortu. Kwoty podwyższane są każdego roku, żeby łatać dziury w budżecie. Według programu Kassa tylko w zeszłym roku dodatkowe opłaty przyniosły ministerstwu 135 milionów euro. Nic więc dziwnego, że politycy nie palą się do zmian.

Masz newsa

Jurysta Roelof de Nekker uważa jednak, że w systemie jest poważna luka moralna. „Jeśli ktoś nie chce płacić – w porządku, niech poniesie konsekwencje. Ale w praktyce te podwyżki uderzają również w ludzi, którzy po prostu nie mają z czego zapłacić”. A takich osób jest wiele, co potwierdza także CJIB – państwowa instytucja odpowiedzialna za pobór mandatów.

CJIB mówi wprost: widzi, jak obecne zasady pogłębiają problemy finansowe ludzi z długami. Dlatego organizacja od kilku lat próbuje – w ramach prawa – wprowadzać „więcej ludzkiego podejścia”. Pojawiły się możliwości rozłożenia płatności na raty, czasowego „zamrożenia” sprawy, a nawet cofnięcia podwyżek w wyjątkowych przypadkach. Kiedyś takich opcji nie było.

Ale jest haczyk. Żeby z nich skorzystać, trzeba się samemu zgłosić do CJIB. A jak zauważa De Nekker: „Osoby z poważnymi problemami finansowymi bardzo często tego nie robią”. Czasem ze strachu, czasem z chaosu w dokumentach, a czasem po prostu dlatego, że nie wiedzą, że mogą dostać pomoc.

Dlatego debata polityczna wokół systemu podwyżek nadal trwa. Jungmann podkreśla, że obecny system to nie decyzja CJIB, lecz ustawodawcy. „To politycy ustalili takie zasady – i tylko oni mogą je zmienić”.

Pytanie więc brzmi: czy Holandia dalej będzie nakładać ogromne podwyżki na osoby, które już ledwo wiążą koniec z końcem? Czy też w końcu ktoś w Hadze uzna, że kara ma uczyć, a nie spychać ludzi jeszcze głębiej w długi?