Volvo na polskich blachach, kierowca z gazem i na podwójnym gazie
Policjant jest na służbie zawsze. Gdy praca to służba dla społeczeństwa, nie ma znaczenia, czy jest się na dyżurze, czy ma się wolne. Taki właśnie policjant po służbie namierzył w Tilburgu kierowcę auta na polskich tablicach rejestracyjnych, którego chwilę później zatrzymano za jazdę na podwójnym gazie, a był to dopiero początek problemów prowadzącego pojazd.
W niedzielę na terenie AaBe w Tilburgu doszło do dość niecodziennej sytuacji. Policjant po służbie jechał drogą, gdy w pewnym momencie pojawiło się przed nim Volvo na polskich tablicach rejestracyjnych. Widok takiego samochodu w Królestwie Niderlandów nie jest niczym nadzwyczajnym. Problem jednak w tym, iż pojazd ten wyraźnie pływał po prostej drodze. Auto zjeżdżało od jednej strony pasa do drugiej. Możliwości były więc dwie. Albo jest coś nie tak z samochodem, albo z kierowcą.
Oficer, wiedząc, że mogą być z tego kłopoty postanowił zawiadomić będących na służbie kolegów, którzy dzięki wskazówkom znajomego z komendy namierzyli szary pojazd szwedzkiej marki i zatrzymali go do kontroli.
Kontrola
Co było nie tak? Gdy kierowca otwarł okno, oficerowie poczuli mocny zapach alkoholu. W tym momencie wiedzieli już, czemu samochód tak dziwnie zachowywał się na drodze. Badanie alkomatem było tylko formalnością, ponieważ alkomat wykazał spożycie. Mężczyzna został zatrzymany i trafił na komendę w celu dokładnego sprawdzenia poziomu alkoholu we krwi. Tego było naprawdę sporo, nie było go jednak na tyle, by zabrać mężczyźnie prawo jazdy. Został więc ukarany wysokim mandatem.
Z gazem
Kierowca był jednak nie tylko „na gazie”, ale i z gazem. Przed przewiezieniem na komendę odbyło się rutynowe przeszukanie. Podczas niego patrol drogówki odnalazł w kieszeni zatrzymanego gaz pieprzowy. Tego typu substancja jest popularnym środkiem do samoobrony w Polsce. Jest on legalny gdy używamy go do obrony własnej. W Holandii jednak z tego specyfiku mogą jednak korzystać tylko funkcjonariusze określonych ustawowo służb. Efekt, kolejny mandat spowodowany zapewne zwykłą niewiedzą.
Auto widmo
To jednak nie był koniec. Podczas całej procedury związanej z zatrzymaniem stało się jasne, iż kierowca prowadził „pojazd widmo”. To zaś oznacza, iż samochód ten nie był zarejestrowany na kierowcę, a ten nie potrafił też wskazać, do kogo należy pojazd. Z Europejskiego Systemu Informacji o Samochodach i Prawach Jazdy wynikało, iż tablice, na których się poruszał, były zawieszone. Oznacza to tyle, iż sprzedający pojazd, zgłosił zbycie, a nowy z różnych przyczyn go nie zarejestrował. Auto to również w takiej sytuacji było najpewniej nieubezpieczone.
Maszyna została więc zarekwirowana i w najbliższym czasie, jeśli kierowca nie dopełni formalności związanych z przerejestrowaniem, wskazaniem właściciela, opłaceniem zaległego podatku czynności, będzie zniszczona.
Źródło: AD.nl