Victoria L – S.O.S. 60 km od brzegów Holandii
Holenderska straż przybrzeżna wypłynęła wczoraj w trybie alarmowym, po tym jak otrzymała sygnał S.O.S od kontenerowca Victoria L. będącego 60 kilometrów na zachód od Hoek van Holland, na Morzu Północnym. Statek wpadł w poważne tarapaty. Doszło bowiem do pożaru w maszynowni jednostki.
W środę niderlandzka straż przybrzeżna przekazała informację o tym, iż o godzinie 13:00 otrzymali oni wiadomość o pożarze. W rejon, w którym znajdował się kontenerowiec, natychmiast wysłano kilka łodzi ratowniczych i dwa helikoptery. Jednostki te miały zabezpieczyć statek i w razie konieczności ewakuować załogę.
Powtórka z rozrywki
Wiele osób obawiało się bowiem, iż ogień obejmie całą jednostkę, tak jak to miało miejsce w przypadku samochodowca Fremantle Highway, który niemal cały się wypalił. Tu straty na szczęście byłyby jednak mniejsze. 161-metrowa liberyjska jednostka Victoria L, płynąca z Hamburga do Rotterdamu, nie przewoziła żadnego ładunku, nie było więc na niej dużo pożywki dla ognia. Zawsze jednak w takich przypadkach istnieje ryzyko poważnego uszkodzenia statku i nawet jego zatonięcia.
Marynarze
Wiedziała o tym również załoga Victorii, której kapitan nakazał walkę z ogniem. Marynarze próbowali z całych sił opanować pożar, ale niestety się to nie udało. Wtedy to szyper wysłał sygnał S.O.S i nakazał załodze ewakuację z zagrożonych części statku, aby schronili się w bezpiecznym miejscu na pokładzie z dala od płonącej maszynowni.
Strażacy
Fiasko akcji gaśniczej sprawiło, iż jeden z helikopterów straży przybrzeżnej został skierowany na lotnisko w Rotterdamie. Tam na maszynę czekał już zaalarmowany zespół straży pożarnej przeszkolony w gaszeniu pożarów na pokładach jednostek pływających. Grupa ta stacjonuje właśnie w Rotterdamie z racji tamtejszego ogromnego portu, by móc szybko podjąć działania jeśli któryś z kotwiczących tam statków stanąłby w płomieniach.
Akcja ratownicza
Strażakom udało się wygrać z żywiołem. Pożar został ugaszony cztery godziny po zgłoszeniu sytuacji alarmowej, czyli koło 17:00. Z racji jednak tego, iż jednostka dalej była rozgrzana, a pokłady bardzo mocno zadymione strażacy dalej byli w pełnej gotowości. Istniało bowiem ryzyko, iż pożar może ponownie wybuchnąć. Z tego samego względu jednostkę osłaniały również łodzie straży przybrzeżnej, by w razie konieczności one i śmigłowce mogły szybko ewakuować marynarzy i strażaków.
Na szczęście jednak ogień nie pojawił się ponownie.