Uziemione loty, problemy z DigiD – padła wojskowa sieć w Holandii
W środę wielu pasażerów na lotnisku w Eindhoven miało wrażenie, iż doszło do „powtórki z rozrywki”, kiedy to port lotniczy został naglę sparaliżowany z racji problemów z siecią komputerową. Nie była to jednak znów wina aktualizacji popularnego systemu operacyjnego. Problem był dużo poważniejszy, a awarii uległy też pewne usługi rządowe. Co się stało? Źródłem zakłóceń były kłopoty z siecią obroną. Czyżby ktoś zaatakował Holandię?
Władze lotniska w Eindhoven zdecydowały cię w środę całkowicie wstrzymać ruch lotniczy do godziny 17:00. Decyzja ta zapadła już rankiem tego dnia, z racji tego, iż doszło do zakłóceń sieci obronnej. Dlaczego port lotniczy, przez który w sezonie przewijają się dziesiątki tysięcy pasażerów, musiał zablokować wszystkie starty i lądowania, skoro problemy miała infrastruktura wojskowa?
Wszystko to spowodowane jest usytuowaniem lotniska. Port cywilny jest tam niejako połączony z bazą lotniczą w Eindhoven i oboje korzystają z tych samych systemów. W efekcie więc gdy przestała działać sieć obronna wojskowe lotnisko zostało sparaliżowane. Z racji zaś, iż oba podmioty są ze sobą ściśle powiązane, identyczne problemy miała cywilna kontrola lotów.
Pasażerowie
Tani przewoźnicy, którzy chętnie korzystają z tego portu, apelowali do pasażerów, by sprawdzali na bieżąco informację na stronie internetowej, tak by w miarę możliwości nie koczować na lotnisku. Nie wszyscy jednak posłuchali i w porcie widać było setki siedzących pod ścianami lub na walizkach ludzi.
Najwięcej szczęścia mieli pasażerowie TUI Fly. Ta linia przekierowała bowiem swoje maszyny, do Brukseli.
Nie tylko lotnisko
Problemy z siecią obrony dotknęły jednak nie tylko wojskowych i port lotniczy w Eindhoven. Sytuacja wpłynęła również na systemy alarmowe i komunikacyjne służb ratowniczych, podaje Region Bezpieczeństwa w Utrecht. Podmioty te podjęły jednak działania zgodnie ze stworzonymi specjalnie z racji tej sytuacji scenariuszami awaryjnymi.
112
Jak mówią eksperci, zakłócenia te doprowadziły do tego, że musiały znacznie zmienić się metody pracy w dyżurkach, sterowniach służb ratunkowych. Najważniejsze jednak było to, iż numer do straży pożarnej i numer alarmowy działały bez zarzutów. Ludzie w potrzebie mogli więc spokojnie wezwać pomoc. Nie doszło do sytuacji, by ktoś potrzebujący został pozostawiony sam sobie.
DigiD
Problemy z racji awarii miała też Straż Przybrzeżna, czy Królewska Holenderska Kompania Ratunkowa (KNRM – ratownicy morscy). W kilku gminach petenci nie mogli też złożyć wniosku o prawo jazdy, czy też odebrać gotowego dokumentu. Kłopoty mieli też ci, którzy chcieli zapisać się na szczepienie przeciw COVID-19. Odnotowano również problemy z siecią DigiD. „Ze względu na awarię wiele rzeczy nie jest obecnie możliwych: złożenie wniosku o DigiD, prośba o weryfikację SMS-em, aktywacja aplikacji DigiD listownie i przywrócenie DigiD listownie” – mówił wczoraj przedstawiciel firmy Logius, odpowiadającej za DigiD, dziennikarzom Nu.nl.
Problemy z zalogowaniem się do swoich komputerów mieli pracownicy ministerstw i administracji Izby Reprezentantów. Awaria doprowadziła też do tego, iż do niektórych urzędów nie udało się dodzwonić.
To nie atak
Jak więc widać skala „porażenia”, jakiej doznała Holandia, nie była zbyt poważna, ale na tyle rozległa, że zaczęto się zastanawiać czy nie był to atak np. ze strony rosyjskich hakerów. Ministerstwo Obrony, pod które podlega sieć bezpieczeństwa, wskazuje z całą stanowczością, iż nie był to sabotaż, ani żadne działanie nieprzychylnych Holandii stron. Źródłem zakłóceń sieci obronnej miała być zwykła awaria. Wczoraj wieczorem rzecznik ministerstwa przekazał, iż mają oni „pomysł” co do przyczyny tych problemów, nie chciał jednak za dużo zdradzać w tym temacie.