Usłyszał wyrok za pomoc Polakom

Dziesiątki tysięcy błędnie wystawionych świadczeń UWV

Wracamy do sprawy mężczyzny polskiego pochodzenia, mieszkańca Helmond, który pomagał naszym rodakom w Holandii składać wnioski o zasiłek dla bezrobotnych. Człowiek ten zapewniał przed sądem, iż robił wszystko, by pomóc swoim krajanom. Sędzia uznał jednak, iż to nie była szlachetność, a oszustwo i wyłudzenie środków z kasy państwa więc skazał go na prace społeczne.

Jak pisaliśmy kilka dni temu, 44-letni Polak na stałe mieszkający w Holandii, stanął przed sądem za to, że pomagał składać wnioski o zasiłek dla bezrobotnych co najmniej ośmiu pracowników migrujących. W teorii nie ma w tym działaniu nic złego. Ot mężczyzna, który mieszka w Holandii, zna przepisy i język, pomaga swoim rodakom w czynnościach urzędowych. Sęk jednak w tym, iż zdaniem prokuratury owa ósemka nie była uprawniona do tych świadczeń.

 

Śliska sprawa

Jak działał oskarżony? Gdy ludzie tracili pracę w Holandii, 44-latek kontaktował się w ich imieniu z UWV i składał wniosek o świadczenia. W dokumentach tych, jak wykazało śledztwo, były błędy. Jakie? Chodziło o kwestie zameldowania. Mężczyzna podawał adresy, pod którymi te osoby miały nigdy nie mieszkać, część bezrobotnych wróciła już nawet do Polski.  Mieszkaniec Helmond nie powiadomił o tym jednak UWV, więc świadczenia były dalej wypłacane.

 

Nic złego

Podczas procesu Polak zapewniał, że nie zrobił nic złego. Wskazał, że zawierając umowę z bezrobotnymi, będąc ich pełnomocnikiem, postawił im jasne warunki. Jego zdaniem więc za nieprawidłowe adresy nie odpowiadał on, a jego klienci. To oni bowiem złamali umowę, jaką z nim podpisali, w której to mieli wskazywać wszystkie zmiany zakwaterowania. Dlatego też jego zdaniem jest on niewinny. Został bowiem oszukany tak samo jak UWV.

Wyrok

Sąd nie uznał jednak tego, iż 44-latek był pośrednikiem i miał umowę z bezrobotnymi jako dowód. Dla niderlandzkiego wymiaru sprawiedliwości dowody są jasne, to on podawał błędne adresy i to on jest winny. W efekcie Polak został skazany na 150 godzin prac społecznych w zawieszaniu na 6 miesięcy.
Jego 33-letnia współpracownica została uniewinniona. Sąd nie znalazł bowiem dowodów na to, by wiedziała ona, iż wpisuje do dokumentów nieprawidłowe dane.

 

Wyrok ten jest dość kontrowersyjny. Wielu pracowników biur finansowych, którzy pomagają polskim pracownikom migrującym, uważa, że władze poszły o krok za daleko. Ludzie ci bowiem podpisują umowę z klientami, w której zawarte jest, iż to klient ma informować o zmianach adresu. Pracownicy nie są bowiem w stanie fizycznie sprawdzać, czy każdy beneficjent zasiłku nadal przebywa pod wskazanym w dokumentach numerem.  

 

 

Źródło:  AD.nl