Urząd miasta Helmond dał się złapać na „lewą” fakturę

Urząd miasta Helmond dał się złapać na "lewą" fakturę

Wielokrotnie na łamach naszej strony pisaliśmy o różnych oszustwach, jakich dopuszczają się niderlandzcy przestępcy, by zdobyć pieniądze od nieświadomych ofiar. Tym razem jednak na celowniku ludzi z półświatka nie znalazł się senior, a cała gmina. Jak to możliwe?

Jak się okazuje gmina Helmond we wrześniu tego roku wpłaciła 93 tysiące euro na nieznane konto. Stało się to po tym jak urzędnicy otrzymali wezwanie do zapłaty. Wszystko to brzmi wręcz niewiarygodnie, ale stało się. Burmistrz Sjoerd Potters mówi zaś o całej sprawie nie jako blamażu, a zwykłym „błędzie ludzkim”.

 

Nie sprawdzili

Do urzędu gminy przyszło pismo o poleceniu zapłaty wskazanej wyżej kwoty. Dokument ten otrzymał dział księgowy, którego urzędnik założył, że jest to znany samorządowi kontrahent, który tylko zmienił numer konta. Działanie to nie jest niczym dziwnym. Dlatego też bez większych wątpliwości suma została przelana.
Sęk w tym, iż pracownicy tego działu nie sprawdzili dokładnie, czy faktycznie zmiana numeru rachunku jest prawdziwa. Czy pismo to faktycznie pochodzi od podmiotu, któremu te pieniądze się należą. Dopiero po fakcie okazało się, iż był to fałszywy klient z fałszywym wezwaniem do zapłaty.

 

Błąd ludzki

Czyżby więc pracownicy zaniedbali swoje obowiązki? Włodarz broni swoich podwładnych. Wskazuje, że wezwanie dotyczyło nieopłaconej faktury od jednego z dostawców usług. Oszuści weszli w posiadanie poufnych informacji dotyczących faktur i umów między samorządem a ową firmą, zapewne dzięki phishingowi. W efekcie stworzyli oni własną fakturę do złudzenia przypominającą tę, którą powinna wystawić firma. Mail, który dotarł do urzędu, zawierał wszystko, co zwykle ma dokument od owego podmiotu. Od logo firmy, po podpis osoby wystawiającej fakturę. Inny był tylko rachunek, na który miała trafić wspomniana kwota.

Brak weryfikacji

Pracownik urzędu dostał więc dokument i zrealizował płatność. Z racji długiej współpracy z tą firmą po prostu nie pomyślał, iż może to być oszustwo i nie zadzwonił do niej, dopytując się, czy faktycznie zmieniono numer konta. Jak powiedział burmistrz, nie zastosował się do wymogu „czterech oczu”, czyli procedury polegającej na dodatkowej kontroli przez inną osobę. Być może gdyby ktoś jeszcze spojrzał na tę fakturę, wykonałby telefon.

 

Bank

Co teraz? Gmina stara się odzyskać pieniądze za pomocą banku. Samorząd prowadzi też wewnętrzne dochodzenie, które ma ustalić kiedy urząd padł ofiarą phishingu i jakie dokumenty udało się wykraść oszustom. Władze lokalne chcą też zmienić procedury tak, by sytuacja nie powtórzyła się na przyszłość. Burmistrz zapowiada też, iż przestępcy, którzy dopuścili się tego oszustwa, zostaną złapani przez policję.

Źródło:  Nu.nl