Upadłość z powodu zabójstwa

Jamel L. to porażka wymiaru sprawiedliwości

Firmy w Holandii upadają z wielu powodów. Najczęściej jednak za zakończenie działalności odpowiadają problemy finansowe. W przypadku jednak firmy remontowej Vloerloods upadłość ta nie wynikała z problemów finansowych a zabójstwa szefa firmy. Doprowadziło to do sytuacji, w której zatrudnieni pozostali na przysłowiowym lodzie.

Vloerloods była znana wielu Holendrom z racji pojawiania się w różnych telewizyjnych programach remontowych. Nie można więc powiedzieć, iż biznes ten narzekał na brak zleceń, czy miał problemy z płynnością finansową. Związek zawodowy CNV złożył jednak w sądzie wniosek o upadłość przedsiębiorstwa w imieniu poszkodowanych pracowników. Ci bowiem od kilku miesięcy nie otrzymywali wynagrodzenia. Jak do tego doszło?

 

Problemy „na górze”

Przedsiębiorstwo znalazło się na krawędzi pod koniec 2023 roku. Wtedy to doszło do waśni „na górze”.  Kłótnie te przybrały tak nagły i dramatyczny obrót, iż współwłaściciel firmy Patrick K. zasztyletował swojego wspólnika. W efekcie jeden z kierowników zmarł, a drugi trafił za kraty. W ten sposób sprawnie działające przedsiębiorstwo praktycznie z dnia na dzień przestało funkcjonować. Dwójki tej nie miał kto zastąpić. Nie miał kto podpisywać nowych umów, zawierać lukratywnych kontraktów. Firma bowiem zatrudniała około 30 osób, ale ludzie ci specjalizowali się w remontach. Nie była to więc wielka korporacja, która miałaby całą hierarchię zarządzania, tak by łatwo było znaleźć zastępców, wicekierowników itd.
Skutkiem tego pod koniec maja wszyscy pracownicy zostali wysłani do domów, a wypłaty przestały spływać na konta.

Smutny sukces

CNV wygrało sprawę w sądzie i ten ogłosił upadłość Vloerloods. Jak jednak wskazują związkowcy, nie jest to sukces, z którego mogliby się cieszyć. Owszem z jednej strony dzięki upadłości pracownicy mają o wiele większe szanse, aby uzyskać zaległe wypłaty. Z drugiej jednak w ten sposób związkowcy przypieczętowali los firmy, która przez wiele lat świetnie radziła sobie na rynku, a cały jej problem wynikał nie z kwestii ekonomicznych, a zwykłej ludzkiej tragedii, po której okazało się jednak, iż istnieją ludzie niezastąpieni.

 

Kurator

Obecnie firmą remontową zajmie się kurator. To on musi określić, jakie są roszczenia wierzycieli, czy firma w jakikolwiek sposób rokuje i czy są perspektywy dla jej pracowników. Jeśli udałoby mu się znaleźć ludzi z otwartą głową, którzy podołaliby poprowadzić biznes dalej być może wszystko zakończyłoby się jeszcze happy-endem. Są jednak na to bardzo małe szanse, ponieważ już jedna próba przejęcia firmy okazała się niepowodzeniem.

 

 

Źródło:  NU.nl