Uciekał przed policją przez pół kraju, teraz przeprasza

Wypadek polskiego tira i zaginiony kot

29-latek, który 10 kwietnia, niczym samobójca pędził na złamanie karku holenderskimi autostradami A2, A27 i A58 z prędkością 190 kilometrów na godzinę, przeprosił za swoje działania. Szaloną jazdę mężczyzny zakończyli policjanci po ponad 100-kilometrowym pościgu, w którym uciekający kierowca uszkodził cztery radiowozy.

Leki

Po tym jak mężczyznę w końcu udało się zatrzymać, stało się jasne, iż uciekinier był pod wpływem alkoholu. Prowadził też samochód bez ważnego prawa jazdy. Dlaczego Holender wybrał się w taką szaloną i niebezpieczną podróż? Mężczyzna bynajmniej nie uciekał przed policją, bo popełnił jakieś przestępstwo. 29-latek oficjalnie przeprosił za to co zrobił i stwierdził, iż wszystko to efekt tego, iż przez trzy dni nie przyjmował leków.

 

Szaleniec za kierownicą

Okazało się bowiem, iż kierowca ten od 15 lat zmagał się z problemami psychicznymi, przyjmując odpowiednie leki utrzymujące go w ryzach. W pewnym momencie doszło jednak do sytuacji kryzysowej. Impulsem, który wszystko zmienił, była wiadomość o nagłej i niespodziewanej śmierci jego brata. Wtedy coś miało w nim pęknąć.

 

Gaz do dechy

Kierowca w ubiegłym tygodniu stanął przed sądem. Jak ujawniono podczas procesu, cały pościg zaczął się od zbyt wolnej jazdy. Patrol policji zobaczył bowiem samochód jadący tego feralnego dnia autostradą A2 w okolicy Abcoude w żółwim tempie, zaledwie z prędkością 30km/h. Gdy chciał go zatrzymać, sprawdzić co się stało, 29-latek nacisnął pedał gazu do dechy i rozpoczął się pościg. W Breukelen do akcji  dołączyły kolejne radiowozy i ścigały mężczyznę aż do Bredy. Tam czarne auto uciekiniera zostało potrącone przez radiowozy i zjechało z drogi.

Usiłowanie zabójstwa

Prokurator w działaniach kierowcy nie widzi zwykłej ucieczki przed policją. 29-latka oskarżono o usiłowanie zabójstwa czterech funkcjonariuszy (z racji potrącenia radiowozów), a także o zignorowanie czerwonego światła, znaczne przekroczenie prędkości, zbyt wolną jazdę po autostradzie, czy w końcu niezatrzymanie się do kontroli. Do tego dochodzi jeszcze wspomniana jazda pod wpływem alkoholu i bez ważnych dokumentów.  Za to wszystko mężczyzna może trafić na miesiące do więzienia.

 

Zdaniem obrońcy sytuacja pokazywana przez oskarżyciela jest przesadzona. Nie doszło do taranowania radiowozów, a jedynie do obcierki z radiowozami. Oprócz tego adwokat zarzuca policji również sam sposób zatrzymania, który mógłby skończyć się tragicznie dla uciekiniera przy tak dużych prędkościach.
Zresztą obrona wskazuje, by mówić o ewentualnym skazaniu, jego klienta należy wpierw poddać go obserwacji psychologicznej. Trzeba bowiem ustalić, czy podczas jazdy był całkowicie poczytalny. Jeśli nie, cała sprawa może zakończyć się tylko skierowaniem na leczenie.

 

Źródło:  AD.nl