Twarde lądowanie skoczków w Overasselt
To miały być rutynowe skoki. Sytuacja szybko zmieniła się jednak w koszmar. W środę wieczorem piętnastu spadochroniarzy skoczyło z samolotu, by po chwili szybowania wylądować na łąkach wzdłuż drogi N846, w pobliżu Overasselt. Zamiast miękkiej trawy na ziemi na dziewięciu z nich czekały jednak krzaki i drzewa. Po twardym lądowaniu trzech skoczków musiało trafić do szpitala.
Na rocznicę
Skoki na spadochronach desantowych miały być jednym z wydarzeń upamiętniającym 80 rocznicę wyzwolenia regionu. Grupa więc wzbiła się w powietrze, a gdy byli na odpowiednim pułapie wyskoczyli z lecącej maszyny. Początkowo wszystko wydawało się, iż idzie bardzo dobrze. Ludzie wyskoczyli, wszystkim otwarły się spadochrony. Nikt nie zaplątał się w linki, Wystarczyło więc tylko delikatnie wylądować. Tu jednak pojawił się problem.
Matka natura
Rzecznik Regionu Bezpieczeństwa Gelderland-Zuid nie jest w stanie dokładnie powiedzieć, dlaczego skoczkowie wpadli w poważne kłopoty. Wydaje się jednak, iż odpowiedzią na to pytanie jest po prostu silny wiatr, który zniósł skoczków. Spadochron desantowy ma bowiem to do siebie, że jego okrągłą, praktycznie pełną, czaszą dużo trudniej jest sterować niż skrzydłem. Skoczkowie opadają więc bezpiecznie i powoli na ziemię, ale nie mają za bardzo jak mocniej manewrować podczas tego lotu. W takiej sytuacji wystarczy silniejszy podmuch, by ludzi dosłownie zwiało znad łąk na teren pełen zarośli.
Poszkodowani
W efekcie spośród 15 skoczków dziewięciu miało dość twarde lądowanie. Jeden z nich powiesił się na drzewie. By go uwolnić, niezbędne było wykorzystanie specjalnej podnoszonej platformy straży pożarnej i ekipy ratownictwa wysokościowego. Pozostała ósemka lądowała w krzakach i innym nie najlepiej nadającym się do tego terenie. Finalnie dwóch z nich trafiło do szpitala, zabranych przez ekipę pogotowia ratunkowego. Ich stan na szczęście nie zagrażał jednak ich życiu i zdrowiu. Trzeci zaś dotarł do placówki medycznej własnym samochodem.
Cywile
Mimo, iż z daleka wyglądało, iż na spadochronach skaczą wojskowi, w rzeczywistości byli to cywile. Skoczkowie z wydarzenia: „To organizacja obywatelska, która często podejmuje działania podczas upamiętnień. Jest to firma międzynarodowa. Ludzie z różnych krajów: m.in. Ameryki, Polski, Anglii, ale także z Holandii” – przekazał rzecznik Regionu Bezpieczeństwa.
Źródło: AD.nl