Tuvalu kraj który może zatonąć szybciej niż Holandia

Tuvalu kraj który może zatonąć szybciej niż Holandia

Raptem kilka dni temu pisaliśmy, iż Holandia musi naprawić lub zmodernizować 2000 kilometrów wałów i budowli hydrotechnicznych chroniących ten kraj, leżący w dużej części w depresji, przed wodą. Problemy Holandii to jednak nic, w porównaniu z tym, przed czym stoi Tuvalu, małe państwo leżące na Oceanie Spokojnym.

Tuvalu małe państwo duży problem

Holandia musi mierzyć się z przesiąkaniem wałów, z koniecznością wydawania miliardów euro na ich naprawy. Tuvalu, państwo leżące na jednym z archipelagów na Oceanie Spokojnym, chciałoby mieć takie problemy. Kraj ten może bowiem dosłownie zatonąć z racji na podnoszący się poziom oceanów. Państwo to mieszczące się na jednym z najbardziej zagrożonych zalaniem terenów na świecie musiało działać niekonwencjonalnie i wpadło wraz z Australią na szalony pomysł.

 

Raj zmieni się w piekło

Tuvalu położone jest na 6 atolach i 3 wyspach. W sumie kraj ten zajmuje 26 kilometrów kwadratowych, a zamieszkuje go nieco ponad 11 i pół tysiąca osób. Wysepki, na których państewko to jest położone, mogłyby się wydawać rajem na ziemi. Raj ten już niedługo może zmienić się w piekło. Czemu? Najwyższe wzniesienie tego kraju nie przekracza wysokości 5 metrów powyżej poziomu morza. Ten szczyt to zresztą nie formacja naturalna, a efekt działania Amerykanów, którzy podczas II Wojny Światowej stworzyli tam lotnisko i wyrównali tym samym jedyną górkę na wyspach.
To zaś stanowi poważny problem. ONZ szacuje, iż do 2050 roku poziom oceanu podniesie się o tyle, iż znaczna część państwa może znaleźć się pod wodą.

Przeciwdziałania

Zalanie wysp sprawi też, iż piaski, z których się składają, po prostu się rozmyją. Obecnie trwa akcja zalesiania i zakrzewiania wysepek, tak by korzenie roślin trzymały glebę. Rośliny rosną jednak wolno i nie wiadomo, czy to się uda. Zresztą nawet one mogą nie wystarczać przy przyśpieszających zmianach klimatycznych.
Dlatego też już jakiś czas temu władze Tuvalu porozumiały się z Królewską Nowozelandzką Marynarka Wojenną. Flota ta na podstawie umów jest zobowiązana do ewakuacji mieszkańców i ich dobytku, gdyby wyspy zaczęło zalewać.

Australia

Ewakuować, ale dokąd? Odpowiedź na to pytanie pojawiła się w piątek. Wtedy to Australia ogłosiła, że akceptuje plan pomocowy dla tego małego, wyspiarskiego państwa. We wspólnym komunikacie premierów rządu Tuvalu i Australii ogłoszono, że państwo kontynentalne może gwarantować Tuvalujczykom 280 wiz rocznie i ewakuować całą populację na swoje terytorium. Aby jednak tak się stało, wyspiarze będą musieli współpracować z Australijczykami, by stać się częścią całej, zróżnicowanej kultury kontynentu, a nie być osobnym tworem. Oprócz tego Tuvalu ma podejmować wspólnie z Australią decyzje dotyczące obronności.

 

Państwo w cyberprzestrzeni

Groźba zatonięcia sprawiła też, iż wyspiarze zrobili coś poniekąd spektakularnego. Na szczycie klimatycznym COP27 Tuvalu zaprezentowało cyfrową replikę swojego kraju, zachowując na niej wszystkie punkty geograficzne, historyczne i kulturowe. Stało się więc pierwszym państwem na świecie, które przeniosło się w całości w świat wirtualny. Nie ma się jednak czemu dziwić. Być może to jest jedyna szansa na zachowanie swojego dobytku, gdy za kilkadziesiąt lat w miejscu, gdzie teraz jest wyspa, może być tylko płycizna.

 

 

 

Źródło:  Polsatnews.pl