Trybunał Obrachunkowy – Walka z wyzyskiem migrantów to fikcja

Walka z wyzyskiem migrantów to fikcja

Szumne plany, wielkie projekty mające poprawić los migrantów zarobkowych. Jak jednak Polacy, Rumuni czy Bułgarzy byli wykorzystywani, tak są wykorzystywani. Holenderskie firmy, które wyzyskują gastarbeiterów, robią to nadal, nie ponosząc za to żadnej odpowiedzialności. Dlaczego? Bo walka z tym procederem w Holandii to fikcja. Tak stwierdził w ostatnich dniach Holenderski Trybunał Obrachunkowy

Holenderski Trybunał Obrachunkowy, którego można porównać nieco do polskiej Najwyższej Izby Kontroli, po przeprowadzeniu gruntownego dochodzenia stwierdził, że walka z wyzyskiem migrantów w Królestwie Niderlandów to fikcja. Coś, co istnieje tylko i wyłącznie na papierze i w pięknych słowach polityków. Czemu tak się dzieje? Wedle Trybunału jednym z podstawowych powodów są zbyt niskie grzywny. Innym  to, że ofiary nie są odpowiednio wspierane i nie posiadają informacji jak zgłosić ich tragiczną sytuację. Wreszcie problemem jest definiowanie samego wyzysku, który z racji na płynność interpretacji przepisów, niezwykle trudno udowodnić.

 

Inspektorat ignoruje zgłoszenia

Jednym z powodów tak złej sytuacji, zdaniem Trybunału, jest sama kwestia zgłaszania i rozpatrywania spraw. Zwalczaniem wyzysku pracowników w Holandii zajmuje się Inspektorat SZW (Inspekcja Pracy). Do SZW trafiło, w latach 2016-2019, 331 zgłoszeń o możliwym wyzysku pracowników. Pięć lat temu w 27 procentach zgłoszonych spraw rozpoczęto śledztwa. Dwa lata temu SZW na poważnie potraktowała i zajęła się tylko 4 procentami zgłoszeń. W efekcie z owych 331 sytuacji wyroki zapadły w raptem kilkunastu sprawach.
Trybunał wskazuje, iż problemem są tu przepisy. Służby działają zero-jedynkowo. Nie spełnione są wszystkie aspekty wyzysku, sprawa nie jest rozpatrywana. W efekcie większość spraw, mimo faktycznych problemów pracowników, kończy się umorzeniem. To zaś pociąga za sobą dwa skutki. Pierwszy to ten, iż pracodawcy czują się bezkarni, bo mimo zgłoszenia nic im nie zarzucono. Po drugie pracownicy widzą, iż nie ma co prosić państwa o pomoc, bo to nie reaguje.

 

Kary

Z owych 331 spraw do sądu trafiło w sumie 18 wniosków i podmioty w nich występujące te zostały ukarane grzywnami. Tu rodzi się kolejny problem. Wysokość sankcji zdaniem Trybunału Obrachunkowego była tak niska, iż mówiąc kolokwialnie, przedsiębiorcom opłacało się je zapłacić. Koszt grzywny był bowiem niższy niż zyski wypracowane dzięki wyzyskowi pracowników migrujących.

 

Brak pomocy i ochrony

To jednak nie wszystko. Kolejnym zarzutem przeciw SZW jest to, iż inspektorat nie oferuje praktycznie żadnej pomocy i ochrony wyzyskiwanym pracownikom. Jak to rozumieć? SZW nie zapewnia ani mieszkania, ani ubezpieczenia dla pracownika, ani tym bardziej kieszonkowego. Jeśli więc pracodawca dowie się, kto złożył zawiadomienie i zwolni pracownika, ten najczęściej znajdzie się na dnie. Straci bowiem nie tylko pracę, ale i dach nad głową (bo to w przypadku migrantów zwykle zapewnia pracodawca) oraz ubezpieczenie. W tej trudnej sytuacji pracownik pozostawiony jest całkowicie sam sobie. SZW mu nie pomoże, a informacja o „problematycznym migrancie” szybko rozejdzie się po innych firmach, więc skończy on z tak zwanym wilczym biletem, mając do wyboru powrót do ojczyzny lub bezdomność w Holandii. Sytuacja ta powoduje też, iż pomimo zgłoszenia sprawy wielu ludzi nie chce potem zeznawać, bojąc się o swój byt.

 

Brak rejestracji

Zdaniem Trybunału, SZW nie potrafi nawet liczyć. Inspektorat nie prowadzi bowiem rejestru ofiar i spraw. W efekcie nie można powiedzieć dokładnie, ilu pracowników migrujących zostało poszkodowanych przez nieuczciwych przedsiębiorców.

 

Co robić

W konkluzji Trybunał Obrachunkowy wskazuje, iż Inspektorat powinien zdecydowanie lepiej wykorzystywać dostępne siły i środki, a przede wszystkim zwiększyć ochronę ofiar tego typu przestępstw. Ustalenia te przekazano również Ministrowi Spraw Społecznych i Zatrudnienia. Zgodził się on z wnioskami zawartymi w raporcie i przyjął go w całości. Czy jednak owe zalecenia wejdą w życie, to już zupełnie inna kwestia.