Szybkie mycie czyli komuś pomyliły się pedały
Niektórzy czasem bardzo się śpieszą. Czyżby kierowca z Oss należał do takich osób, a może źle zrozumiał określenie, szybkie mycie, gdy wybrał się na myjnię samochodową w tej holenderskiej miejscowości? Kierowca bowiem wjechał do budynku myjni z prędkością 50 kilometrów na godzinę. To nie miało prawa się dobrze skończyć.
Co się dokładnie stało?
W środę właściciel myjni samochodowej z przerażeniem i niedowierzaniem patrzył, jak przez jego myjnię z prędkością około 50 kilometrów na godzinę, przejeżdża samochód osobowy, niszcząc sprzęt w środku budynku. Później zaś było tylko gorzej. Kierowca nie zatrzymał się w myjni, wyjechał z drugiej strony budynku i jechał dalej niemal na oślep. Przeciął dwie ścieżki rowerowe i drogę, po których tylko dzięki szczęściu nic nie jechało i nie doszło do wypadku z udziałem innego samochodu, motocykla bądź rowerzystów. Rozpędzoną maszynę zatrzymały dopiero gęste krzaki w pobliżu Kantsingel.
Brak ofiar
Na miejsce natychmiast wezwano pogotowie i policję. Na szczęście, gdy medycy przybyli na miejsce okazało się, że nie mają zbyt dużo do roboty. Kierowca suv'a, który przebił się przez myjnię, nie odniósł obrażeń. Był przerażony tym, co zaszło. Nic jednak mu się nie stało.
Szkody
Tego samego nie można jednak powiedzieć o myjni, w której część urządzeń została dość mocno uszkodzona. Właściciel jeszcze nie podliczył strat. Pewne jest jednak, iż te będą liczone w tysiącach euro. Kto je pokryje? Tu dużo zależy od tego, jaka była przyczyna tego szalonego rajdu.
Monitoring
Całe zdarzenie na stacji nagrał monitoring zamontowany na budynku. Widać na nim doskonale jak kierowca suv'a ustawia swój pojazd przed wjazdem do myjni. Zatrzymuje się, a potem nagle zaczyna przyśpieszać, najprawdopodobniej naciskając pedał gazu do „dechy”. Dzięki zaś mocy silnika auto momentalnie nabiera prędkości i przyśpiesza do około 50 km/h.
Specjalnie
Czemu kierowca to zrobił? Policja przebadała mężczyznę za kierownicą. Starszy jegomość nie był pod wpływem alkoholu ani narkotyków. Nic nie wskazywało również na to, iż chwilowo stracił przytomność. W efekcie wstępne ustalenia każą przypuszczać, iż doszło do pomyłki. Emeryt miał nacisnąć pedał gazu zamiast hamulca i spanikować. W tej panice zaś sądząc, iż ma nogę na hamulcu docisnąć gaz do samego końca. W efekcie trudno powiedzieć, jak do sprawy podejdzie ubezpieczyciel mężczyzny. Jeśli bowiem uzna, iż było to działanie celowe, może odmówić wypłaty rekompensaty i remont myjni będzie opłacony z kieszeni emeryta.
Źródło: omroepbrabant.nl