Szalony pomysł Niemca na holenderskiej autostradzie

Wypadek polskiego tira i zaginiony kot

Niemcy, kraj tysięcy kilometrów autostrad. Państwo, które praktycznie od zawsze kojarzy się z motoryzacją. Niemcy nie powinni mieć więc żadnych problemów z poruszaniem się po drogach, w tym właśnie po autostradach. Nie jest to jednak do końca prawdą. Jak się okazuje obywatel południowego sąsiada Holandii, sprawił sporo zamieszania na drodze. Przekonali się o tym kierowcy na A2 w pobliżu Utrechtu.

W piątek wieczorem kierowcy jadący autostradą A2 zobaczyli wyjątkowo dziwne i niebezpieczne zachowanie samochodu na niemieckich tablicach rejestracyjnych. Pojazd ten bowiem jechał nie w tym kierunku, co powinien. Ludzie więc natychmiast zadzwonili na policję, zgłaszając „zjawę”, kierowcę widmo niosącego potencjalną śmierć na autostradzie.

 

W obiektywie

Cały incydent wydarzył się w miejscu, gdzie ustawione są kamery służby informacji drogowej Rijkswaterstaat. Jej pracownicy w rozmowie z dziennikarzami AD wskazali, iż czegoś takiego jeszcze nie widzieli. Człowiek za kierownicą niemieckiego auta nie jechał klasycznie pod prąd, nie wjechał na autostradę zjazdem z niej. W pewnym momencie kierowca albo kierowczyni (płeć nie jest znana), po prostu zjechała na pas awaryjny i zatrzymał/zatrzymała się. Po chwili zaś wrzucił/wrzuciła wsteczny i zazął/zaczęła cofać. Co gorsza, jazda do tyłu nie była czynnością, którą opanowała osoba za kółkiem. Pojazd bowiem, zamiast jechać prosto, zygzakował, co pewien czas zahaczając o pasy ruchu.

Finał

Trudno powiedzieć, czym zakończyłaby się ta jazda, na szczęście w porę zjawiła się policja. Na nagraniu widać jak do cofającego się samochodu podchodzi policjant, zatrzymuje go i coś tłumaczy kierowcy. Czy Niemiec/Niemka dostał/dostała mandat? Tego nie wiadomo. Rijkswaterstaatt wskazuje jedynie, iż pojazd ten opuścił autostradę już zgodnie z przepisami w asyście radiowozu.

 

Jak do tego doszło?

Jak doszło do tej niebezpiecznej sytuacji? Najpewniej zmotoryzowany obywatel kraju na zachód od Odry przegapił swój zjazd z autostrady. Kierowca wiedział, iż nie wolno zawracać na autostradzie, nie chciał też jechać pod prąd, bo jest to wyjątkowo niebezpieczne. Wpadł więc na pomysł, że autostrada to taka droga jednokierunkowa, a na jednokierunkowej można cofać. Zamiast więc jechać kilkanaście kilometrów do kolejnego zjazdu, wystarczy że pokona na wstecznym krótki odcinek i będzie po sprawie, a on/ona zaoszczędzi czas i pieniądze na paliwo. Interwencja policji jednak (na szczęście), pokrzyżowała te plany.

 

 

Źródło:  AD.nl