Święty Mikołaj przybył do Yerseke
W sobotę do Yerseke przybył na parowcu Święty Mikołaj. Przybycie Świętego w Holandii niesie ze sobą dwa oczywiste elementy. Pierwszym jest radość dzieci, które nie mogą doczekać się odwiedzin pana z długą, białą brodą. Drugą kwestią są zaś starcia zwolenników i przeciwników Czarnego Piotrusia. Tak też niestety było i w tym roku w Zelandii.
W sobotnie popołudnie w Yerseke musiała interweniować policja. Wszystko z racji protestu przeciwko przybyciu grupy Kick Out Zwarte Piet. W miasteczku przeciwko aktywistom szybko zorganizowała się grupa zwolenników tradycji, którzy nie chcą, by ten słynny pomocnik Mikołaja stracił swoją klasyczną formę z racji wymysłów dotyczących białej supremacji i poddańczej roli czarnoskórych. Sytuacja zaogniła się na tyle, iż policja musiała aresztować kilka osób, a władze lokalne wprowadziły rozporządzenie nadzwyczajne, podobne do tego, jakie jeszcze kilka dni temu obowiązywało w Amsterdamie.
Zwaśnione grupy
Z racji przybycia Mikołaja na miejscu pojawili się działacze Kick Out Zwarte Piet. Ludzie ci stanęli na jednej z grobli. Ich pojawienie się nie spodobało się jednak lokalnej społeczności. Nie znaczyło to bynajmniej, iż mieszkańcy Yerseke są rasistami. Wielu z nich nie chciało po prostu mieszać polityki i wojen światopoglądowych do imprezy dla dzieci. Dlatego też aktywiście zostali obrzuceni jajkami, przez grupę kontrprotestujących złożoną z około setki mieszkańców regionu.
Aresztowanie
Po tej eskalacji na miejscu zjawiła się policja, która aresztowała najbardziej krewkich uczestników konfrontacji. „Jeśli użyjecie siły wobec policji lub demonstrantów, my też użyjemy siły” – ogłaszali mundurowi, przybyli na miejsce starając się uspokoić obie strony sporu.
Policja pojawiła się jednak nie tylko tam. Kilkaset metrów dalej również było pełno służb mundurowych. Ochraniali oni nie tylko miejsce przybycia świętego. Dzięki zarządzeniu nadzwyczajnemu sprawdzali też przyjeżdżające samochody. Wszystko po to, by sprawdzić, czy nie ma w nich ludzi chcących zniszczyć święto.
Ponuro
Lokalna gazeta określiła całą tę sytuację jako wyjątkowo ponurą. „Wygląda raczej na to, że w Yerseke rozgrywany jest ekscytujący mecz piłki nożnej o podwyższonym ryzyku, niż na to, że przyjaciel z dzieciństwa, Sinterklaas, ma zamiar odwiedzić wioskę rybacką na swoim parowcu” – mówią lokalni dziennikarze. Wszędzie bowiem było tyle policji i panowały tak wzmożone środki bezpieczeństwa.
Dla dzieci
Na szczęście całej tej napiętej sytuacji nie przestraszył się Mikołaj. Tuż po godzinie 14 przybył on parowcem do czekających na niego z niecierpliwością dzieci. Te bowiem cały czas były pełne pozytywnych emocji. Były bowiem za małe, by interesować się polityką. One, zamiast dyskutować o kolorze skóry, po prostu czekały. Może czasem więc to dorośli powinni brać przykład z dzieci?
Źródło: AD.nl