Sunny Liger – Mają jedzenie więc poczekają
Wracamy do sprawy Sunny Liger, tankowca przewożącego rosyjską ropę, który chciał wpłynąć do portu w Rotterdamie, gdzie odmówiono mu przyjęcia. Jednostka skierowała się więc do portu w Amsterdamie, tam jednak również pracownicy odmówili jakiejkolwiek współpracy z jednostką. W efekcie tankowiec stoi na tamtejszym kotwicowisku. Sprawa jednak jeszcze się nie rozwiązała, a straż przybrzeżna wskazuje, iż prędzej czy później porty będą musiały zliberalizować swoje podejście. Czemu?
Sunny Liger na chwilę obecną nie może wejść do żadnego z holenderskich portów. Nie jest to spowodowane przepisami prawa, a postawą tamtejszych pracowników. Współpracy z jednostką przewożącą rosyjską ropę odmówili dokerzy, piloci wprowadzający jednostki do portu i kapitanowie holowników w Amsterdamie i Rotterdamie. Statek jednak, wbrew oczekiwaniom wielu ludzi, nie ruszył w drogę do Niemiec, Belgii czy Francji, ale stoi na kotwicowisku, na redzie w Amsterdamie.
Straż przybrzeżna
Jednostką zainteresowała się straż przybrzeżna. Jej przedstawiciele wskazują bowiem na jeszcze jeden aspekt sprawy. Krwawa ropa na pokładzie to jedno. Drugą równie ważną kwestią jest załoga i jej dobro. Wielu bowiem marynarzy nie jest niczemu winnych, wykonują oni bowiem swoją pracę podczas rejsu handlowego. Jak wskazuje rzecznik służb, na chwilę obecną kapitan przekazał, iż załoga jest w dobrej kondycji i na statku znajdują się dostateczne zapasy żywności, by marynarze nie głodowali. Jednostka dysponuje też zapasem paliwa, by móc jeszcze przez pewien czas stać na kotwicy (statek musi się odpowiednio ustawiać do wiatru i fal. Silniki więc pracują – nie zużywają dużo paliwa, ale jednak jest ono niezbędne dla bezpieczeństwa jednostki).
Pas trwający miesiącami
Sytuacja jest więc na chwilę obecną wyjątkowo delikatna. Jeśli będzie ona się przedłużać Holendrzy prędzej, czy później będą musieli pomóc Sunny Liger choćby dostarczając jej paliwo i jedzenie dla załogi. Jak wiec wskazuje rzecznik straży przybrzeżnej, Holendrzy będą musieli nawiązać kontakt z jednostką i zacząć z nią współpracować.
Amsterdam się waha
Mimo, iż amsterdamscy pracownicy portu stwierdzili, iż nie będą zajmować się tą jednostką, to oficjalna decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła. Włodarze gminy Amsterdam nie zdecydowali, czy nie pozwolą tankowcowi na wejście do portu. Wcześniejszy komunikat mówił jedynie, iż jego rozładunek w stolicy byłby „niepożądany”.
Źródło: Nu.nl