Strzecha, remont i ukryta kamera?

Strzecha, remont i sytuacja niczym jak w ukrytej kamerze

Mężczyzna po całym dniu pracy wrócił do swojego domu. Wtedy to zobaczył, iż pięć osób krząta się wokół jego nieruchomości. Nie byli to jednak złodzieje, ani wandale. Nie byli to nawet Mikołajowie, mimo iż wchodzili na jego dach. Kim więc byli ci ludzie? Jak się okazuje byli to strzecharze remontujący okładzinę dachu Holendra. Był tylko jeden problem, on ich nie zamawiał.

Remont strzechy

Eric de Graaf, w rozmowie z dziennikarzami AD wspomina, iż gdy w minioną środę wrócił z pracy, zobaczył pięciu ludzi uwijających się na jego krytym strzechą domu. Widać było, iż mężczyźni od kilku godzin pracowali w pocie czoła, remontując tę o piękne, starodawne pokrycie dachowe. Gdy jeden z pracowników wreszcie zobaczył gospodarza, z uśmiechem pokazał mu kciuk w górę, wskazując, iż robota dobrze idzie. W tym momencie De Graafa zatkało, nie wiedział, co powiedzieć.

 

Zdziwienie

Właściciel domu był, delikatnie mówiąc, zbity z tropu. Nie planował teraz remontu, nie zamawiał żadnej firmy budowlanej. Jeszcze dziwniej zrobiło się, gdy chciał porozmawiać ze strzecharzami. Wtedy to usłyszał bardzo dziwny język. Nie byli to Holendrzy, nie byli to też Polacy. Okazało się, iż na jego dachu pracowali Węgrzy, z którymi nie był w stanie się porozumieć. Sytuacja zaczęła być coraz bardziej abstrakcyjna, ale na szczęście na podwórku pojawił się Holender, kierownik ekipy.

„Nie mogłem zrozumieć pierwszych czterech mężczyzn, ponieważ pochodzili z Węgier” – powiedział gospodarz reporterom, dodając „Menadżerem był Holender, bardzo miły facet. Mówię mu więc, że w ogóle nie byłem umówiony na konserwację w tej firmie. Młody mężczyzna w tym momencie dość mocno się przeraził”.

 

Pomyłka

Jak przekazał Eric, doszło do pewnego zamieszania, w którym to stało się jasne, iż firma wysłała pracownikom zdjęcie nie tego domu.  Węgrzy mieli zająć się domem sąsiadów. Wysłano więc im materiał poglądowy, najprawdopodobniej z Google Street. Ktoś jednak w biurze źle obrócił kamerę.

Dokończyć

Jak zakończyła się cała ta sprawa? Gospodarz na szczęście sam planował remont swojego dachu na wiosnę przyszłego roku. Zdecydował się więc, by firma po prostu dokończyła to co zaczęła. Kto za to zapłaci? W poniedziałek mężczyzna ma porozmawiać z kierownikiem firmy, by uzgodnić kwestie finansowe.

 

W ukrytej kamerze

Gospodarz przekazał dziennikarzom, iż mógł się złościć, mógł pozwać przedsiębiorstwo do sądu, za to, że bez jego zgody rozebrali mu dach. Ale jak stwierdził on po prostu woli się z tego śmiać i zamiast się irytować, sprawić by było to w jego pamięci wesołym wspomnieniem. Jak sam mówił: „To było tak, jakbym brał udział w odcinku Banana Split (ukryta kamera -red.)”.

 

Źródło:  AD.nl