Strzały w szkole. Czemu 16-latek zginął?
Na początku tego roku informowaliśmy Państwa o serii aktów przemocy w wykonaniu nieletnich. Jednym z nich była śmierć 16-latka w wyniku postrzału. Dziś, po kilku miesiącach policyjnego śledztwa, wiemy dlaczego doszło do tego tragicznego wydarzenia. Tłumaczenia jego przyjaciół wcale jednak nie uspokajają, a każą zastanowić się, w którą stronę zmierza holenderskie społeczeństwo.
Jak ustalili śledczy, postrzelenie 16-latka w toalecie nie było udaną próbą samobójczą, a nieszczęśliwym wypadkiem. Zmarły, wraz ze swoimi dwoma kolegami w wieku 15 i 19 lat, miał zupełnie inne plany co do użycia broni palnej.
Strzał w szkole
5 lutego o godzinie 14:30 pogotowie przybyło do Hofstad Lyceum na Colijnplein (Waldeck), w Hadze. Ratownicy otrzymali wiadomość, iż w budynku doszło do ataku nożem. Gdy jednak pogotowie dotarło do ofiary, okazało się, iż sprawa jest znacznie poważniejsza. 16-latek nie miał rany ciętej, a postrzałową. Młody człowiek trafił na oddział intensywnej terapii, ale lekarzom nie udało się go uratować.
Dochodzenie
Sprawą strzelaniny w szkole zajęła się policja i prokuratura. Służby te szybko doszły do wniosku, że to zmarły chłopak nie miał być ofiarą. Wszystko to, co się stało nie było działaniem celowym. Skoro więc trójka nie chciała zastrzelić swojego kolegi, to po co im była broń? Jakie mieli plany.
Przestrzelić nogi
Strzał padł przypadkiem. Nastolatkowie nie przynieśli jednak broni do szkoły tylko, by ją pooglądać. Prokurator prowadzący sprawę podejrzewa, iż grupka ta chciała wykorzystać pistolet, by postrzelić kogoś innego. W efekcie oskarżyciel postawił 15 i 19 latkowi zarzut przygotowania się do zadania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w okresie od 3 do 5 lutego 2025 r. Młodzi ludzie rzekomo chcieli postrzelić kogoś w nogi. Kogo? Tego nie udało się jeszcze ustalić.
Atak
19 i 16-latek w nocy, przed incydentem w toalecie (gdzie doszło do postrzału), pojechali do Rotterdamu. Tam zdobyli pistolet, a także informacje o swoim celu. 15-latek zorganizował zaś tej dwójce pojazd, którym mieli uciec po naciśnięciu na spust. Do wykonania tego wyroku, zleconego nastolatkom przez kogoś z półświatka, jednak nie doszło. Nastolatkowie zostali w nocy zatrzymani i skontrolowani przez policję. Oficerowie nie znaleźli i nie zarekwirowali im broni. Spotkanie funkcjonariuszy starczyło jednak, by przerwali oni akcję i przełożyli ją na później.
Następnego dnia trzeba było bowiem udać się do szkoły. Młodzi ludzie zabrali ze sobą broń i tam doszło do tragedii i kula trafiła jednego z nich. Jak jednak wyglądał ten incydent minuta po minucie? Tego policja nie zdradza.
19-latek
19-latek, który w tej sprawie będzie najpewniej sądzony jak dorosły, wskazuje, że jest mu bardzo przykro z racji tego co się stało. Zaznacza jednak, że nie jest mordercą. Jak zeznał, 15-latek poprosił go, by był kierowcą. Sam jednak chciał uniknąć strzelaniny. Miał wymyślić wymówkę, iż bron się zacięła. „Po tym, jak zostaliśmy przeszukani przez policję, oboje poczuliśmy, że nie chcemy już tego robić” – zeznał nastolatek, dodając, iż nie ma pojęcia, kto miał być celem. Prokuratura jednak mu w to nie uwierzyła Czy młodemu mężczyźnie uwierzy sąd? Proces w jego sprawie powinien rozpocząć się w lipcu.
W przypadku 15-latka sprawa toczy się przed sądem dla nieletnich, za zamkniętymi drzwiami. Nie wiadomo więc ani co zeznał ten młody człowiek, ani jakie zarzuty postawił mu prokurator.
Źródło: AD.nl