„Splątany” rowerzysta pedałował po A10

"Splątany" rowerzysta pedałował po A10

Wielu kierowców uważa, iż rowerzyści, zwłaszcza w Holandii, potrafią jeździć skrajnie nieodpowiedzialnie, myśląc, iż mogą w tym kraju więcej niż inni. Nie jest to oczywiście prawdą, chociaż pewien kolarz spod Amsterdamu idealnie wpisuje się w tę krzywdzącą dla użytkowników jednośladów opinię.

 

Co takiego zrobił ten rowerzysta? Przed świtem poruszał się bez świateł, jadąc pod prąd autostradą A10. Kolarza, którego spokojnie można by określić mianem samobójcy, zabrała z drogi stołeczna policja i pogotowie.

 

Rowerzysta widmo

W poniedziałek około godziny 5:45 do zarządzającego autostradą Rijkswaterstaat wpłynęły informacje o kierowcy widmo (tak w Holandii nazywają tych jadących pod prąd, bo pojawiają się nagle, są przerażający i niosą śmierć), na autostradzie A10, nieopodal zjazdu z Watergraafsmeer.  Na szczęście dla kierowców i ku zdziwieniu drogowców nie był to samochód osobowy, a kolarz poruszający się pasem awaryjnym.

 

Policja

Sytuacja nie była więc skrajnie niebezpieczna. Nie był to samochód pędzący pod prąd, który mógłby doprowadzić do czołowego zderzenia i wielu ofiar śmiertelnych. Z drugiej jednak strony w przypadku rowerzysty wystarczył silniejszy podmuch powietrza, spowodowany przez jadącego tira, by kolarz się przewrócił i wpadł pod koła nadjeżdżającego samochodu. Dlatego też człowieka należało jak najszybciej usunąć z drogi. Wiadomość o cykliście trafiła więc momentalnie do lokalnej policji, która wysłała na autostradę patrol mający namierzyć kolarza.

 

Z premedytacją

Policjantom udało się dotrzeć do cyklisty, zanim stało się coś złego. Gdy go zatrzymano, okazało się, iż sprawa nie jest tak prosta jak może się wydawać. Rowerzysta nie łamał przepisów z premedytacją. Nie był to też człowiek pod wpływem alkoholu lub narkotyków, któremu wpadł do głowy śmiertelnie niebezpieczny pomysł. Jak przekazał rzecznik policji, patrol raportował, iż kolarz jest wyraźnie „splątany”, zdezorientowany. Nie za bardzo wiedział, gdzie jest i co tu robi.

 

Psycholansa

W efekcie policja zamiast zabrać rowerzystę z autostrady, czekała z nim aż przyjedzie do niego psychilansa. Co to takiego? To specjalna karetka, która wykorzystywana jest do przewożenia osób z zaburzeniami psychicznymi. Jej załoga jest specjalnie przeszkolona, by pomagać takim ludziom, dysponuje też odpowiednim sprzętem, którego próżno szukać w zwykłej karetce.

Mężczyzna po zabraniu przez medyków trafił na obserwację. Lekarze nie informują o stanie jego zdrowia psychicznego, fizycznie podczas tej jazdy nie doznał żadnych obrażeń.

Źródło: NU.nl