Smutne wieści z holenderskich dróg
Ostanie dni przynoszą bardzo złe wieści z Holenderskich dróg. Policja ujawniła tożsamość mężczyzny, który zginął w sobotę na Hustenweg w Den Bosch, to Polak.
W sobotni poranek na Hustenweg w Den Bosch doszło do śmiertelnego wypadku. Wszystko wskazuje na to, że około godziny 4:45 na obrzeżach miasta, między Rosmalen a Maren-Kessel, kierowca stracił panowanie nad pojazdem. Samochód jadący z dużą prędkością wpadł w poślizg i czołowo zderzył się z przydrożnym drzewem. Średnica pnia dochodząca do jednego metra nie dała najmniejszych szans prowadzącemu. Pojazd owinął się wokół drzewa. Zmiażdżeniu uległa maska i kabina pasażerska.
Przejeżdżający świadkowie natychmiast wezwali pogotowie. Na miejsce zdarzenia po chwili przyjechały karetki pogotowia, policja i straż pożarna. Ci ostatni musieli użyć specjalistycznego sprzętu, by dostać się do zakleszczonej w pojeździe ofiary. Do wypadku został wezwany również śmigłowiec lotniczego pogotowia ratunkowego. Maszyna jednak nie wylądowała, zawrócono ją podczas lotu, ponieważ okazało się że, jadący sam w pojedźcie kierowca, zginął na miejscu.
Rozpędzony samochód nie miał najmniejszych szans w kontakcie ze starym, dużym drzewem.
Kim była ofiara?
Przez kilka dni, nie było wiadomo, kim była ofiara. Służby podały jedynie, iż był to 30-latek z Lith. Dopiero nowy tydzień przyniósł smutne wiadomości dla naszych rodaków. Okazało się bowiem że osobą, która zginęła w wypadku był Polak, 30 letni Karol, który pracował w Oss. Informacje te potwierdza również rodzina zmarłego oraz polska policja, z którą kontaktowały się holenderskie służby.
Zabójcze drzewa
Karol to kolejna, w ostatnich dniach, ofiara holenderskich przydrożnych drzew. Kilka dni temu w podobny sposób śmierć poniósł między innymi 17-latek, który był jednym z pasażerów samochodu kierowanego przez 37-letniego Polaka w Twente.
Drzewa, zwłaszcza te starsze, mające średnicę powyżej pół metra stanowią zabójczą przeszkodę dla samochodów. Dobrze ukorzenione, wytrzymałe w momencie uderzenia nie przesuną się nawet o centymetr. Zderzenie z nimi przynosi często jeszcze poważniejsze skutki niż w przypadku uderzenia rozpędzonym samochodem w ścianę. Wszyto dlatego, że w przypadku pnia, cała siła skupia się na dużo mniejszym odcinku, nie jest rozkładana jak przy ścianie na całą szerokość muru. To zaś powoduje, iż drzewo jak nóż praktycznie wcina się w samochód.
Z tego też względu w krajach praktycznie całej Europy od wielu lat toczą się debaty polityczne mające na celu wycinkę tych roślin. Przeciwko takim działaniom protestują jednak ekolodzy oraz niektórzy lokalni mieszkańcy. Wedle nich słabej jakości asfalt bez cienia rzucanego przez ogromne korony starych buków czy topoli w upały rozpuści się i zdeformuje pod kołami ciężarówek. Sytuacje jest więc patowa, a o żniwie, jakie zbierają przydrożne drzewa, można przekonać się, jadąc choćby polską drogą i widząc krzyże i znicze ustawione pod pniami.