Śmiertelny w skutkach kolizja statku z platformą wiertniczą w Rotterdamie
Wjechanie w coś i kolizja ma najczęściej miejsce, gdy prowadzący nie zauważy pojazdu lub pojazdy biorące udział w kolizji poruszają się bardzo szybko i nie można wymanewrować, tak by uniknąć zderzenia. Tak przynajmniej jest na lądzie. Na wodzie dochodzi jeszcze bezwładność. Jak inaczej bowiem wytłumaczyć śmiertelną w skutkach kolizję statku z platformą wiertniczą w Boltek?
W środowy poranek doszło do kolizji platformy wiertniczej i statku. W efekcie zderzenia do wody wpadł robotnik pracujący na platformie wiertniczej w 2. Werkhaven. Po zdarzeniu w rejon wypadku natychmiast wysłano zespoły ratownicze, w tym jednostki nurków. Przed dwie godziny akwen portu był przeszukiwany zarówno na powierzchni jak i pod nią, niestety bezskutecznie. W efekcie prowadzący działania operacyjne zdecydowali się zaprzestać akcji ratowniczej, a rozpocząć działania poszukiwawczo-wydobywcze, wskazując tym samym, iż 59-letni pracownik stoczni, mężczyzna z Hoogvliet już najprawdopodobniej nie żyje.
Poszukiwania
Z formalnego punktu widzenia 59-latek nadal figuruje jako zaginiony. Ratownicy nie mają jednak złudzeń i twierdzą, że mimo, iż wszyscy liczą, że uda się go znaleźć żywego, to szanse na to są już niemal równe zeru. Temperatura wody jest bowiem na tyle niska, iż wytrzymanie w niej dłużej niż godzinę graniczyłoby z cudem. Do tego trzeba doliczyć to, iż osoba mogła, spadając z platformy, gdzieś się uderzyć i wpadła do toni już nieprzytomna.
Wypadek
Jak jednak doszło do wypadku? Służby ratownicze otrzymały zgłoszenie o 11:30. Wynikało z niego, że ktoś wpadł do wody przy ulicy Professor Gerbrandyweg w Botlek, w Rotterdamie. Ofiarą był robotnik znajdujący się na rusztowaniu, które znajdowało się na platformie wiertniczej. To właśnie o to rusztowanie zahaczył statek z dźwigiem, którego kapitan najprawdopodobniej źle ocenił prędkość i z racji wspomnianej bezwładności nie umiał już zmienić kierunku swojej jednostki ani się zatrzymać. Siła tego uderzenia była na tyle duża, że doszło do szarpnięcia i upadku mężczyzny, który znalazł się w wodzie między platformą a statkiem.
Dochodzenie
Są to jednak dopiero wstępne informacje. Obecnie na miejscu oprócz służb poszukujących ciała, pracuje też zespół Inspekcji Pracy, który musi przeprowadzić dokładne śledztwo, odpowiadając w między innymi na pytanie, czy w miejscu incydentu przestrzegane były wszystkie zasady BHP, zbadać czy człowiek ten powinien mieć na sobie kamizelkę i czy powinien być w jakiś sposób przypięty do konstrukcji.
Źródło: AD.nl