Śmiertelnie groźny pacjent w Heemskerk

Śmiertelnie groźny pacjent w Heemskerk

W czwartek wieczorem w ośrodku zdrowia w Heemskerk działy się sceny niczym z filmu Epidemia. Do gabinetu lekarza rodzinnego przybył zespół epidemiologiczny ubrany w szczelne, ciśnieniowe kombinezony. Wszystko dlatego, iż do placówki przybył pacjent, u którego podejrzewano wysoce zaraźliwą, ciężką chorobę.

Choroba tropikalna

Sytuacja wyglądała niczym z rzeczonego filmu. Mała przychodnia została odcięta kordonem i zabezpieczona przez policję. Następnie na jej teren weszły ekipy pogotowia w szczelnych, ciśnieniowych skafandrach. Ludzie ci zabrali z gabinetu chorego, który w przezroczystym „sarkofagu” został przewieziony na specjalistyczny oddział szpitala. Którego? Tego ze względów bezpieczeństwa nie chciano zdradzić.

 

Wirus Lassa

Skąd takie duże środki ostrożności? Rzecznik prasowy regionu bezpieczeństwa Kennemerland, przekazał po akcji niderlandzkim mediom, iż człowiek ten przebywał przez pewien czas w kraju tropikalnym. Gdy zaś wrócił do Królestwa Niderlandów, zaczął cierpieć na ból głowy, biegunkę i wymioty. Objawy te, w połączeniu z wojażami pacjenta, lekarze zakwalifikowali jako możliwość zakażenia wirusem Lassa. Jest to wysoce zaraźliwa, odzwierzęca choroba, która cechuje się śmiertelnością na poziomie 15-20%, a w przypadku wystąpienia epidemii może sięgnąć nawet 50%. Dane te na szczęście dotyczą Afryki, skąd wywodzi się patogen. W przypadku zaawansowanego leczenia śmiertelność spada do zaledwie 1%, nadal jednak bardzo łatwo się rozprzestrzenia.

 

Strachy na lachy

Służby epidemiologiczne zostały więc postawione w stan pełnej gotowości. Gdyby podejrzenia się potwierdziły, trzeba by izolować wszystkich, z którymi chory miał kontakt. Dlatego też z niecierpliwością czekano na piątkowe wyniki badania krwi, które miały dać jasną odpowiedź, co dolega 37-letniemu choremu.

 

I tak, i nie

Gdy w końcu pojawiły się wyniki badania krwi, podejrzenia potwierdziły się „połowicznie”. Faktycznie przybyły z Afryki mężczyzna był chory i najpewniej zaraził się patogenem podczas pobytu za granicą. Potwierdziło się również, iż była to choroba tropikalna, niewystępująca w Królestwie Niderlandów. Na szczęście jednak ryzyko jej rozpowszechnienia było praktycznie zerowe.

 

Malaria

Badanie krwi wykazało, iż 37-latek zachorował na malarię. Jest to również poważna, a czasem śmiertelna choroba, która zbiera swoje żniwo w biednych afrykańskich krajach. Na szczęście w Europie, dzięki zaawansowanej opiece medycznej jest niegroźna i łatwa do opanowania. Pacjentowi, jak i wszystkim, którzy go spotkali, nic więc nie grozi.

Źródło:  AD.nl
Źródło:  AD.nl