Śmierdzący problem w Zwolle

Śmierdzący problem w Zwolle

Wścibski sąsiad to problem. Mieszkańcy jednego z budynków w Zwolle na pewno woleliby mieć kogoś takiego za ścianą. Przeżyliby też zapewne metalowca z gitarą, czy ćwiczącego śpiewaka operowego, każdego byle nie pewnego 61-latka, który roztacza taki odór, iż ledwo da się tam mieszkać.

61-latek doprowadza okolicznych mieszkańców do płaczu. Wszystko z racji zapachu, jaki roztacza się z jego lokalu. Sytuacja jest tak tragiczna, że spółdzielnia mieszkaniowa zgłosiła sprawę do sądu, licząc, iż ten wyrokiem nakaże sprzątnięcie jego domu. Jak do sprawy podchodzi sam uciążliwy sąsiad? On jak wskazuje „nie czuje problemu”.

 

Smród i robaki

Cały budynek ma dość odoru. Z mieszkania 61-latka bardzo brzydko pachnie. To jednak nie wszystko, zapach ten przyciąga owady. W budynku jest pełno much i innych insektów. Niektórzy sąsiedzi robią wszystko, co mogą, by ograniczyć kontakt ze smrodem, zatykając wszelkie możliwe szczeliny i kratki wentylacyjne. Nic to jednak nie daje. Pojawiły się więc skargi. Spółdzielnia początkowo starała się działać we własnym zakresie. Gdy to jednak nie pomogło, postanowiła skorzystać z pomocy sądu.

 

Pół roku

61-latek wynajmuje mieszkanie w samym, historycznym centrum Zwolle, przy Kamperstraat, od 2005 roku i przez wiele lat nie sprawiał żadnych problemów. Kłopoty zaczęły się dopiero pod koniec 2023 roku. Te pół roku smrodu zaprowadziły mieszkańców na skraj wytrzymałości nerwowej. „Zapach jest nie do zniesienia. Jego sąsiedzi są coraz bardziej wściekli i zdesperowani. Chcemy, aby dom stał się bardziej przyjazny dla niego i jego sąsiadów” – wskazuje pracownik spółdzielni cytowany przez AD.

 

Sprawny

Sam gospodarz nie widzi, a właściwie nie czuje problemu. Mówi, iż jego znajomi, którzy do niego przychodzą, też nie narzekają. „Uznano mnie za niezdolnego do pracy, ale potrafię się umyć i nie potrzebuję pomocy” – mówi 61-latek, wskazując, iż może faktycznie są pewne niedogodności, ale nie są tak duże, by znalazł się on przed wymiarem sprawiedliwości.

GGD

Pracownik służby zdrowia GGD, który był wysłany, aby sprawdzić, co się dzieje z mężczyzną, jest innego zdania. Wskazał, iż chciał kilka razy wejść do mieszkania, ale senior go nie wpuszczał. Za każdym razem czuł jednak coraz mocniejszy zapach. „Kiedy otwiera drzwi, zapach się nasila. Mam wrażenie, że w jego domu jest mnóstwo odpadów organicznych. Mogę sobie wyobrazić, że możesz już tego nie czuć, jeśli jesteś przyzwyczajony do tego zapachu i jesteś ślepy na zapachy. Często dzieje się tak również w przypadku osób posiadających psa” – zeznał przed sądem.

 

Wyrok

Czemu 61-latek nie wpuszczał nikogo do domu? Zeznał, iż bał się, że jak kogoś wpuści, to straci dom. Spółdzielnia zaznaczyła, iż nie chce go wyrzucać. Wskazała jedynie, iż poszła do sądu po to, by zmusić mężczyznę do tego, by wpuszczał od czasu do czasu do mieszkania kogoś, kto w nim posprząta.
W tym momencie sytuacja przybrała zupełnie inny obrót. Gdy senior zrozumiał, że ludzie nie chcą go usunąć, a mu pomóc, zgodził się na przyjście pracownika socjalnego. W efekcie strony doszły do porozumienia między sobą i sprawa została odroczona.

Może ona wrócić jednak na wokandę, gdy lokator jednak nie wpuści pomocy społecznej. W tym momencie sąd może go wyrokiem zmusić do otwarcia drzwi dla wolontariuszy.

 

 

Źródło:  AD.nl