Służby zawiodły w sprawie Poly?
Wczoraj nad Holandią przeszła Poly najcięższa burza od 10 lat, w której wiatr wiał z rekordową wręcz prędkością sięgającą prawie 150 km/h. Jeszcze jednak we wtorek wieczorem nikt nie wiedział o nadciągającym zagrożeniu. Służby dopiero w środę wczesnym rankiem, gdy sytuacja była już zła, wprowadziły kod pomarańczowy, a potem o ósmej kod czerwony. Czemu ostrzeżenia pojawiły się tak późno? Czy nie było szansy, ostrzec ludzi wcześniej?
Jak wskazują meteorolodzy z Weerplaza, burza i dla nich była zaskoczeniem. W swojej pracy korzystają oni z kilku modeli do przewidywania zjawisk atmosferycznych bazujących na analizach i algorytmach oceniających ryzyko wystąpienia określonej pogody. Te zaś we wtorek nie wykazywały jednoznacznie, iż burza może mieć miejsce. Ot istniała pewna szansa, że może silniej powiać i tyle.
Wieczór
Sytuacja zmieniła się dopiero późnym wieczorem. Wtedy to pojawiły się nowe dane, z których wynikało, że burza nawiedzi terytorium Niderlandów i może być wyjątkowo silna. Eksperci Weerplaza uważali, iż należy wprowadzić kod pomarańczowy. Sęk jednak w tym, iż oni jako prywatny instytut meteorologiczny nie wydają takich ostrzeżeń. Może to w Holandii zrobić tylko KNMI. Ci zaś postanowili czekać, by uzyskać większą pewność. Nikt nie chciał bowiem straszyć ludzi bez potrzeby.
60%
„Aby wydać pomarańczowy kod, szansa na wystąpienie takiej burzy musi wynosić ponad 60 procent” - przekazał dziennikarzom Nu.nl rzecznik KNMI, dodając. „Po naszych obliczeniach (we wtorek wieczorem-red), a także po obliczeniach stron pogodowych, takich jak Weerplaza, okazało się, że szansa na letnią burzę jest nadal znacznie mniejsza niż 60 procent”.
W zaistniałej sytuacji kod pomarańczowy nie został więc wprowadzony. Dopiero około godziny 3 nad ranem, gdy zaczęło już dość mocno wiać, nowe prognozy wykazały, iż prawdopodobieństwo jest wyższe niż 60%. Godzinę później prowadzono więc kod pomarańczowy.
Problem
Wprowadzenie ostrzeżenia o tej porze nie do końca się jednak sprawdziło. O 4 w nocy wiele osób po prostu śpi. Gdy zaś wstaną rano i nawet podczas porannej krzątaniny dowiedzą się o alarmie to zwykle i tak jest za późno, by porozumieć się z szefem np. o pracy zdalnej. Wielu ludzi więc ruszyło do pracy i utknęło na autostradach między połamanymi drzewami i przewróconymi ciężarówkami, gdy o godzinie 8 KNMI wprowadził kod czerwony (decyzja o jego wprowadzeniu zapadła o 7 rano).
System do zmiany
KNMI faktycznie zauważa, iż ostrzeżenia w przypadku Poly przyszły za późno. Niemniej jednak służba meteorologiczna nie chce szafować kodem czerwonym, by nie stracił on wiarygodności i był wprowadzany tylko, gdy jest faktycznie źle.
Aby uniknąć takich przypadków w przyszłości, już od dłuższego czasu holenderskie służby pracują nad nowym systemem informowania społeczeństwa, tak by ludzie mogli być powiadamiani na czas i mogli dobrze przygotować się na skutki, jakie może nieść burza. Do jego wprowadzenia jednak jeszcze daleka droga.
Źródło: Nu.nl