Skradziony z Polski obraz wystawiony w holenderskim muzeum

Skradziony z Polski obraz wystawiony w holenderskim muzeum

Niedawno pisaliśmy o tym, iż holenderskie muzea oddadzą zrabowane dzieła sztuki do Afryki. Czy będą tęż tak samo chętne oddać polskie skarby? Jak się bowiem okazało wystawiony w muzeum w Goudzie obraz Pieter Brueghel de Jonge jest bardzo dobrze znany w Polsce. W naszym kraju widnieje on jednak w rejestrach dzieł skradzionych. Jak więc odnalazł się w Holandii?

To nie muzeum

Skradziony obraz nie należy do muzeum w Goudzie. „Uważam, że sztuka powinna być dostępna, niezależnie czy w domu, czy w muzeum” – powiedział muzealnikom anonimowy kolekcjoner, który postanowił upublicznić część swoich zbiorów, podpisując porozumienie z muzeum. Mężczyzna zapewne nie liczył, iż wystawienie obrazów w tym niderlandzkim mieście doprowadzi do uszczuplenia jego kolekcji, ale najprawdopodobniej tak właśnie się stanie.

 

Obraz

Obraz przedstawiający rolnika, był częścią wystawy ukazującą relację człowieka z ogniem. To niewielkie dzieło, bo zaledwie o średnicy 17 cm. Stworzone zostało przez Pietera Brueghla Młodszego, syna Pietera Brueghla Starszego. Syn mistrza (który również sam stał się mistrzem farb olejnych) bardzo często umieszczał na swoich obrazach ogień, dlatego też z czasem nazwano go „Piekielnym Brueghlem”.

 

Historia

Ów ogień też powiązany jest z historią obrazu. Płótno wisiało w muzeum w Gdańsku do 1944 roku. Gdy miasto zostało zdobyte przez czerwonoarmistów, obraz trafił do Rosji. Związek Radziecki oddał go w darze Polsce w 1956 roku i dzieło znów trafiło do Gdańska. Tam zaś w 1974 roku zostało skradzione. Płótno to zniknęło wraz z rysunkiem Anthony’ego van Dycka. Wartość zrabowanych dzieł sztuki wynosiła wtedy 390 tysięcy euro.
Jak obraz skradziono? Ktoś podmienił oryginał w ramie na odbitkę. Zorientowano się o tym dopiero przypadkiem. Więc nawet trudno było powiedzieć kiedy oryginał zniknął. Nieoficjalnie mówi się, iż w kradzieży miały brać udział służby specjalne. Ludzie zaś, którzy mieli coś wiedzieć, znikali w dziwnych okolicznościach. Na przykład płonęli na cmentarzu.

5 wersji

Obrazu szukano, ale słuch o nim zaginał na długie dekady i nikt nie liczył w naszej ojczyźnie, iż uda się go jeszcze odnaleźć. Nagle jednak pojawiło się on na wystawie muzealnej w Holandii. Początkowo nie wzbudził emocji. Istnieje sześć wersji tego dzieła. Nikt więc nie zakładał, że ta wisząca w Goudzie to ta skradziona. Gdy jednak o kolekcji zaczął pisać magazyn „Vind”, jego redaktorzy przygotowując materiał przypomnieli tajemniczą historię jednej z wersji płótna. Początkowo nie sądzili, iż to może być zaginiony obraz, ale po konsultacjach z detektywem sztuki Arturem Brandem, okazało się, iż faktycznie to zaginione przed 51 laty dzieło sztuki.

 

Zwrot

W tej sytuacji o sprawie poinformowano stronę polską. Nasi muzealnicy bardzo ucieszyli się z tej wiadomości. Obecnie w Polsce powstaje wniosek o międzynarodową pomoc prawną w celu zwrotu dzieła sztuki. Płótno najpewniej wróci do Gdańska. Wszystko to bowiem tylko kwestia czasu.
To zaś może nieść bardzo nieprzyjemne skutki dla kolekcjonera. „Minęło 50 lat od kradzieży, ale w Polsce zbrodnie komunistyczne się nie przedawniają. Nikt nie chce posiadać obrazu, o który upomina się inny kraj” mówi detektyw sztuki dziennikarzom AD.

Jeśli kolekcjoner posiada dowody na to, iż zakupił on obraz w legalny sposób, raczej nie musi obawiać się sankcji karnych. Najpewniej otrzyma on również odszkodowanie w wysokości kwoty, za jaką nabył to płótno.
Co zaś z samym muzeum, gdzie pojawił się skradziony obraz? Jego władze mówią, iż nie prowadzą badań dotyczących wypożyczanych eksponatów. Jak sami mówią, również działali oni w dobrej wierze.

Źródło:  AD.nl