Skleroza kosztuje ponad 1000 euro 68-latka w Eindhoven
Nowoczesna technika potrafi ułatwić życie. Potrafi zaoszczędzić nam czas. Coraz częściej, zamiast udawać się gdzieś osobiście, wystarczy tylko kilka kliknięć. Tak też było w przypadku 68-letniego mieszkańca Eindhoven. Niestety mężczyzna tymi kliknięciami wpadł w pułapkę, przez którą potem otrzymał rachunek w wysokości ponad tysiąca euro.
Czyżby 69-latek dał się złapać na wiadomość phishingową. Kliknął jakiś nieznany link i złodzieje wyczyścili mu konto? Nie. W tej historii nie ma absolutnie nic niezgodnego z prawem. Mężczyzna w pełni legalnie chciał iść na łatwiznę i za to przyszło mu zapłacić o wiele więcej, niż by się tego mógł spodziewać.
Parkowanie
Jego perypetie zaczęły się 5 września w Eindhoven. Wjechał on wtedy na parking hotelu Sandton, ParkBee. Tam wysiadł z samochodu i poszedł załatwiać swoje sprawy. Po dwóch godzinach wrócił do pojazdu i opuścił garaż. Na tym ta historia się na pewien czas kończy.
28 dni później
Jej dalszy ciąg ma miejsce dopiero 28 dni później. Wtedy to nieco przypadkiem 68-latek przypomniał sobie, iż będąc na parkingu, nie korzystał z parkomatu, a aplikacji w swoim telefonie. Z racji tego, iż ów parking nie miał żadnych szlabanów na wyjeździe, nie trzeba było przed opuszczeniem tego miejsca wnieść opłaty parkingowej, aby wyjechać. Zaprzątnięty swoimi sprawami mężczyzna po prostu wyjechał, całkowicie zapominając o aplikacji.
Podwójny pech
Ta zaś nadal zliczała godziny postoju. Tym, co okazało się bardzo pechowe dla kierowcy, było to, iż parking ten był płatny cały czas. Nie było więc tak, jak jest na części parkingów, że należność pobierana jest do godziny 17, a potem system sam wstrzymuje naliczanie kwoty. W tym wypadku rachunek rósł 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu przez 28 dni. W efekcie, gdy mężczyzna wreszcie przypomniał sobie o aplikacji parkingowej, zobaczył, iż ma do uregulowania kwotę w wysokości 1086,81 euro.
Siostrzenica na ratunek
Mężczyzna był w szoku. Nie wiedząc, co ma zrobić, postanowił zgłosić się po pomoc do ludzi, którzy dużo lepiej znają się w tematyce aplikacji, czyli do młodego pokolenia. Poprosił więc siostrzenicę o wsparcie. „Wspólnie złożyliśmy sprzeciw i myślałam, że wszystko będzie dobrze” – mówi dziewczyna dziennikarzom AD, dodając „Rozumiem, że to jego wina, więc musi zapłacić za kilka godzin, a nawet jeden lub dwa dni, tego się spodziewałam”.
Nie
Obsługa odesłała ją jednak z kwitkiem. Stwierdziła, iż współczuje i na przyszłość proponuje uruchomić powiadomienia oraz ustawić maksymalny czas parkowania. Nic jednak nie może z tym zrobić. Dziewczyna jednak się nie poddała i zdecydowała się zgłosić sprawę dziennikarzom AD. Dzięki mediom, które podchwyciły temat, w sprawie wypowiedział się rzecznik firmy zajmującej się parkowaniem. Przekazał on, iż auto stało na parkingu, więc aplikacja działa do momentu, aż użytkownik sam jej nie wyłączy. Rozumie jednak problem i widział też nagrania, które potwierdzają, iż 68-latek opuścił parking po 2 godzinach. Dlatego też zgodził się, by senior zapłacił tylko za czas, w jakim faktycznie jego auto stało na parkingu.
Ostatni raz
Pomimo tego, że wszystko zakończyło się szczęśliwie, kierowca nie ma zamiaru już więcej korzystać z takich aplikacji. Woli klasycznie płacić za parking. Wtedy bowiem ma pełną kontrolę nad tym, ile płaci.
Źródło: AD.nl