Schiphol mówi nie cichym samolotom

Schiphol podnosi opłaty lotniskowe o 41%

Schiphol to największe lotnisko w Holandii i jeden z najbardziej obleganych portów lotniczych w Europie. Dla wielu przewoźników ruch na tamtejszych pasach startowych jest jednak nadal za mały. Zapotrzebowanie na nowe połączenia stale rośnie i przewoźnicy chcą zagęścić siatkę połączeń o nowe kierunki. Na to nie zgadzają się nie tylko ekolodzy, ale i okoliczni mieszkańcy, którzy już teraz skarżą się na potężne uciążliwości.
Przewoźnicy znaleźli jednak sposób, by udobruchać okoliczną społeczność i zwiększyć przepustowość lotniska.

KLM, jak i wiele innych linii lotniczych operujących z Schiphol, przedstawiło wspólnie plan, który zakłada zmniejszenie uciążliwości, jakie powoduje ruch lotniczy na Schiphol. Przewoźnicy chcą zmniejszyć poziom hałasu generowany przez startujące i lądujące maszyny. Jak chcą to zrobić? Poprzez zakup nowych cichszych samolotów, które mogłyby startować i lądować nocą, nie budząc okolicy. Pomysł ten jest jednak o tyle dziwny, iż nawet same władze portu lotniczego nie chcą się na niego zgodzić, pozostawiając lotnisko zamknięte nocą.

 

Rząd

Problemy i uciążliwości, jakie powoduje port lotniczy, widział nawet rząd w Hadze. Ten chciał zmniejszyć obecny ruch na lotnisku o 8% (redukując tym samym hałas aż o 15%), przegrał jednak sprawę o to w sądzie z liniami lotniczymi. Sąd wskazał, iż państwo nie może ograniczyć liczby lotów ot, tak, a przewoźnikom trzeba dać szansę wypracowania innych działań mających ograniczyć niedogodności.
W efekcie linie lotnicze skupione wokół KLM przedstawiły pod koniec tygodnia plan dotyczący cichszych samolotów.

 

Nocne loty

Nowe cichsze maszyny mają ograniczyć hałas o 18%, czyli więcej niż rządowy cel, który w dłuższej perspektywie czasu zakładał redukcję o 15%. Oprócz tego KLM proponuje inny sposób startów i lądowań. Jeśli by się on udał, to redukcja hałasu osiągnęłaby poziom nawet 20%. Redukcja hałasu to nie wszystko. Nowe cichsze maszyny mają też produkować mniej CO2. Pomysł ten powinien więc zadowolić nawet ekologów. Wszystko to sprawia, iż dzięki tym "oszczędnością" lotnisko mogłoby też działać nocą. Byłby więc czas na dodatkowe starty i lądowania.

Lotnisko mówi nie

Te plany wysokich lotów uziemiają jednak same władze Schiphol. Wskazują one bowiem na to, iż pomysł jest może i ciekawy, ale oni nie chcą zwiększać przepustowości. Chcą, by nadal lotnisko było zamknięte na noc od północy do piątej rano, kiedy to nic nie może startować i lądować. Co zaś tyczy się nadmiernego hałasu, port lotniczy chciałby ograniczyć wykorzystanie prywatnych odrzutowców i najgłośniejszych maszyn.
Dlaczego Schiphol idzie w tę stronę? Lotnisko boryka się obecnie z ogromnymi brakami kadrowymi. Władze mają problemy obsadzić obecny grafik, a co dopiero znaleźć kadry, które pracowałyby od 24 do 5 rano. Ponadto dłuższe godziny otwarcia oznaczałyby więc zwiększenie obciążenia dla obecnego personelu, czemu sprzeciwia się Inspekcja Pracy. Kwestia zatrudnienia nowych pracowników jest zaś wyjątkowo problematyczna. Mimo prowadzonych naborów chętnych brak.
W efekcie praca przez całą dobę doprowadziłaby do jeszcze większych problemów w porcie lotniczym pod Amsterdamem, niż są obecnie, a tego lotnisko oczywiście nie chce.

 

 

Źródło:  Nu.nl