Schiedam: 15 latek wpadł w szał, wiele osób poszkodowanych

Uczeń wpada we wściekłość

W szkole w Schiedam 15-latek dosłownie oszalał. W efekcie jego działań rannych zostało kilka osób. Do zneutralizowania agresywnego, działającego jak w amoku gimnazjalisty, musiała zostać wysłana policja. Czyżby agresja młodego chłopaka to efekt dopalaczy? A może powód jego wściekłości był zupełnie inny?

Do zdarzenia doszło we wtorek w Liceum Schravenlant przy Hugo de Grootstraat, w Schiedam. 15-latek wpadł w szał podczas lekcji chemii. Początkowo wszystko zaczęło się od kłótni między uczniem a nauczycielem. Ta ostra wymiana poglądów bardzo szybko zmieniła się jednak w bójkę, podczas której inni nauczyciele musieli interweniować, by odciągnąć nastoletniego napastnika od swojej ofiary. Młody człowiek nie dawał jednak za wygraną. Zaczął rzucać w ludzi wszystkim tym, co było pod ręką. Z racji zaś tego, iż całe zajście miało miejsce w pracowni chemicznej, w ruch poszły również kolby, probówki i butelki z różnymi chemikaliami. Opary wydobywające się z rozbitych butelek spowodowały podrażnienia oczu u kilku uczniów, którzy mieli pecha znaleźć się w ich zasięgu. Oprócz tego jeden z uczniów doznał urazu głowy.

Ewakuacja

Widząc, iż młody szaleniec nie ustaje w swoim agresywnym zachowaniu, pedagodzy zdecydowali się, dla dobra podopiecznych, wyprowadzić pozostałych nastolatków z klasy, a następnie zamknąć drzwi pracowni chemicznej na drugim piętrze budynku, tak by 15-latek pozostał w niej odosobniony.
Po zamknięciu sali nastolatek wybił jeszcze szyby w oknach pomieszczenia, ale nie udało mu się wydostać na zewnątrz.

Uczeń wpadł w szał i zaczął rzucać probówkami z chemikaliami w klasie. 

 

Problem

Na miejsce, po zawiadomieniu przez dyrekcję, przyjechały jednostki pogotowia, policji i straży pożarnej. Istniało bowiem poważne zagrożenie dla życia awanturującego się nastolatka jak i ewentualnie interweniujących służb porządkowych. Chłopak znajdował się bowiem w pracowni chemicznej, która dawała możliwość skonstruowania groźnych ładunków zagrażających zdrowiu (choćby na podstawie kwasu siarkowego o wysokim stężeniu).

Szturm

Początkowo planowano siłowe wejście i szturm w wykonaniu policji chroniącej się za dużymi tarczami. Na szczęście jednak służbom udało się nawiązać kontakt z nastolatkiem przez wybite okno i po dłuższej rozmowie nakłonić go do poddania się. Dzięki temu, gdy stróże prawa otwozryli klasę, 15-latek wyszedł z niej sam i oddał się bez walki w ręce policji. Chłopak został aresztowany pod zarzutem napaści i wandalizmu.

 

Zastraszanie

Co spowodowało ten wybuch agresji? Niektórzy uczniowie wskazują, iż po prostu przelała się czara goryczy. Nastolatek miał być od dłuższego czasu w bardzo złym stanie psychicznym. Nieoficjalnie mówi się, iż chłopak był zastraszany i maltretowany przez kolegów. W końcu doprowadziło to do przekroczenia „granicy” i ataku szału. Psychologowie potwierdzają, iż opcja ta jest bardzo możliwa. Jeśli okażę się ona prawdą i np. badania toksykologiczne nie wykażą, iż chłopak był pod wpływem dopalaczy, to stanie się jasne, że nastolatek nie jest tylko sprawcą, ale i ofiarą systemu edukacji, w którym to pedagodzy nie zapewnili mu bezpieczeństwa, woląc nie widzieć jak uczeń jest gnębiony przez rówieśników.