Rząd w Hadze oszukał powodzian
Krajowy Rzecznik Praw Obywatelskich nie pozostawił na gabinecie w Hadze suchej nitki. Ombudsman stwierdził, że władze nie dotrzymały obietnic złożonych powodzianom i innym ofiarom w zakresie naprawy szkód i odszkodowań po klęskach żywiołowych. Władze nie były w stanie solidaryzować się z poszkodowanymi, odpowiednio im współczuć, pomóc, a także wyciągnąć wniosków z wcześniejszych tego typu wydarzeń i uczyć się na błędach.
Rzecznik Praw Obywatelskich (RPO), zajął się rozpatrywaniem spraw związanych z dziesięcioma katastrofami w Królestwie Niderlandów. Wśród nich była między innymi eksplozja sztucznych ogni w Enschede i powódź błyskawiczna w Limburgii w 2021 roku.
Zdaniem rzecznika we wszystkich przeanalizowanych przypadkach rząd działał zbyt szybko. Brzmi to może dość dziwnie, każdy bowiem chce, by w takiej sytuacji władza zareagowała natychmiast. Sęk jednak w tym, że władza zacznie działać, zanim pomyśli. Ombudsman wskazuje, iż decydenci powinni w pierwszej kolejności nawiązać dialog z ofiarami, aby dowiedzieć się co im potrzeba.
„Bardzo ważne jest, aby na początku procesu pomocy zapytać ofiary, czego potrzebują. Moim zdaniem te rozmowy powinny wręcz odgrywać kluczową rolę w procesie odbudowy i wsparcia” – mówi RPO, dodając, że rozmowy te powinny mieć miejsce cały czas, przez cały proces naprawy szkód, a nie tylko na początku. Forma wsparcia poszkodowanym powinna być bowiem cały czas aktualizowana co do potrzeb.
Brak rozmowy
Tego zaś właśnie brakuje. Jak wskazuje RPO, rząd już nie raz naprawiał szkody po katastrofach. Zawsze jednak po działaniach gabinetu pojawiają się te same uwagi i roszczenia. Gabinet bowiem zadziała, naobiecuje, przekaże środki i zapomni o sprawie, a tak to nie może wyglądać.
Limburgia
Doskonałym przykładem jest tutaj sytuacja powodzian w Limburgii. Część z nich mówi, że podejście władz do problemu było dla nich tak samo traumatyczne jak powódź. Dwa lata po opadnięciu wielkiej wody setki mieszkańców Valkenburga nadal nie otrzymało właściwej pomocy. Wielu powodzian musiało samemu opłacić koszty napraw, remontów czy odbudowy domów popadając w długi.
Straty
Powódź w Valkenburgu spowodowała straty na poziomie 400 milionów euro. Jak wskazują samorządowcy, rząd w Hadze natychmiast po tragedii obiecał odpowiednią i hojną dotację na naprawę szkód. Pieniądze te jednak do tej pory nie wpłynęły. Poszkodowani musieli więc się zadłużać, by mieć gdzie mieszkać.
Brak zaufania
Władza więc zapunktowała się na tragedii, zbiła kapitał polityczny, zabłysnęła w mediach, a potem gdy temat zniknął z przekazu, po prostu zapomniała o ofiarach. Władze po pierwszej transzy pomocy zamknęły sprawę. Jak mówią mieszkańcy, nikt do nich nie dzwoni, nikt się nie pyta, czy potrzebują jeszcze pomocy. Rząd tak szybko jak się pojawił, tak szybko zniknął, zostawiając ich samych sobie. W efekcie w miasteczku już praktycznie nikt nie ufa władzom. Ludzie dostali bolesną lekcję, iż jeśli mają komuś ufać i na kogoś liczyć to tylko na siebie.