Rząd nie dotrzymał obietnic danych powodzianom

Czy powódź, taka jak w Polsce, może mieć miejsce w Holandii?

Niedawno pisaliśmy, iż firmy ubezpieczeniowe praktycznie zakończyły już wypłacanie odszkodowań powodzianom, którzy padli ofiarami wysokiej wody w ubiegłym roku, w Limbirgii. Tego samego nie można jednak powiedzieć o władzach krajowych. Jak wskazuje ombudsman, rząd nie dotrzymał obietnic dotyczących odszkodowań i roszczeń dla ofiar. Wniosek ten rzecznik praw obywatelskich wystosował po tym, jak sam udał się po roku na tren dotknięty tą klęską żywiołową.

Zdaniem rzecznika praw obywatelskich rząd w Hadze rozbudził w powodzianach duże oczekiwania, iż będą mogli liczyć na wsparcie państwa. Władze jednak zawiodły pokładane w nich nadzieje. Wiele osób nie otrzymało wysokich rekompensat, a wręcz szczątkowe kwoty, całkowicie nieuwzględniające sytuacji, w której się znaleźli. Oprócz tego rozpatrywanie wniosków przez organa państwowe nie jest ani szybkie, ani przejrzyste. W efekcie poszkodowani nie wiedzą nie tylko, kiedy, ale również czy i ile pieniędzy mogą dostać.

 

Powódź w Holandii

Powódź, która mniej więcej rok temu nawiedziła teren Niemiec, Belgii i Holandii dla tego ostatniego państwa była najbardziej łaskawa. W kraju tym bowiem nikt nie zginął. Straty materialne były jednak bardzo wysokie. Szacunkową wartość szkód obliczono na 500 milionów euro.

 

Teoria

Już kilka dni po pierwszych zalaniach Mark Rutte oficjalnie ogłosił klęskę żywiołową narodową katastrofą. Dzięki temu wprowadzono ustawę o odszkodowaniach za klęski żywiołowe. To było światełko w tunelu dla powodzian. Przepisy te bowiem zapewniały ofiarom jasność co do tego, czy ich szkody zostaną zrekompensowane przez rząd, gdyby ich ubezpieczenie nie pokrywało strat. Rząd miał bowiem wypłacić odszkodowanie, gdyby okazało się, iż polisa nie uwzględniała powodzi. Przynajmniej w teorii.

 

Praktyka

Rok po powodzi praktyka doskonale pokazuje, iż to, na co liczyli poszkodowani, dość mocno rozmija się z rzeczywistością. Powodzianie są wyjątkowo niepewni co do WTS i procedur, których muszą przestrzegać, by uzyskać odszkodowanie. Jak wskazuje ombudsman, ofiary przechodzą administracyjną drogę przez mękę, muszą kontaktować się z ogromną ilością podmiotów i urzędów. Chaos administracyjny sprawia, iż ludzie nie wiedzą kto jest za co odpowiedzialny, co znacznie wydłuża procedury.

 

Rodzina

Rzecznik praw obywatelskich powołuje się tu na przykład młodej rodziny, która już rok mieszka w domu, w parku wakacyjnym, ponieważ woda podmyła fundament ich domu. Rodzina chciałaby zacząć remont i wrócić do siebie. Nie jest to jednak możliwe. Wszystko z racji właśnie chaosu prawnego. Firma ubezpieczeniowa, rządowy likwidator szkód i kontrahent, który wybudował dom (będący nadal jest na czymś, co można porównać do gwarancji), nieustannie wskazują na siebie jako tych, co są zobowiązani do pokrycia szkód. W efekcie podmioty te przerzucają się pismami, a rodzina nadal jest poszkodowana.
Dlatego też rzecznik praw obywatelskich wskazuje, iż władza musi ustanowić nowe, proste prawo na czas kryzysu. To bowiem jeśli jest niezrozumiałe i trudne do sprostania po prostu nic nie da, przez co nagle okazuje się, że jednak obywatele zostają pozostawieni sami sobie.

 

 

Źródło:  Nu.nl