Rząd chce diametralnej zmiany polityki względem uchodźców

Ter Apel - wywiązanie się z umowy nie jest możliwe

Holandia jeszcze kilka lat temu była krajem, który przyjmował wszystkich uchodźców z otwartymi rękami. Z czasem jednak ta polityka zaczęła odbijać się władzom i mieszkańcom przysłowiową czkawką. Ludzi tych po prostu napływało za dużo, a wcześniejszy gabinet nie był w stanie temu przeciwdziałać. Teraz jednak rząd powiedział dość. Mówi o kryzysie azylowym i chce drastycznego zaostrzenia polityki dotyczącej uchodźców, która ma opierać się na zasadzie „wet za wet”. Co to oznacza?

Jest źle

Sytuacja w Holandii w kwestii azylantów i osób ubiegających się o ten status jest bardzo zła. Schroniska są przepełnione, gminy nie chcą przyjmować nowych uchodźców, bojąc się o swoje bezpieczeństwo. Procedury związane z przyznaniem prawa pobytu lub ewentualnej deportacji trwają zdecydowanie za długo. Co więcej, ogromnie wzrosły koszty utrzymania tego morza przybyszów z Afryki i Bliskiego Wschodu. Sama ich ilość sprawia, iż holenderski rynek mieszkaniowy, czy system ochrony zdrowia powoli przestają być wydolne. Władze więc bojąc się, iż chwiejący się ład społeczny może runąć, postanowiły działać.

 

Trzy pola działania

Nowy parlament, którego większość stanowi prawicowe PVV, chce rozwiązać tę sprawę znacząco zaostrzając przepisy. W tym celu już zabezpieczono w budżecie aż 95 milionów euro. Środki te mają być spożytkowane na trzech polach. Po pierwsze ograniczyć napływ uchodźców, po drugie przyśpieszyć procedury, po trzecie odsyłać z Holandii tych, którzy nie powinni być w kraju.

 

Granice

Holandia chce nasilić kontrole graniczne. Te mają być częstsze i dokładniejsze. Rząd zamierza przeznaczyć na ten cel miliony euro. Ma być więcej kontroli, które wyłapują nielegalnych uchodźców. Granice mają też być uszczelnione jak tylko to możliwe, by ludzie nie przedostawali się do kraju. Możliwe więc, iż jeśli pomysły władz wejdą w życie, na holenderskich granicach zobaczymy to samo co obecnie na niemieckich.

 

Reforma prawa

Zmienione mają też być przepisy azylowe w Królestwie Niderlandów. Rząd chce zaostrzyć prawo łączenia rodzin do najbliższych krewnych – tak zwanej rodziny molekularnej. Na ściągnięcie większej ilości ludzi uchodźca będzie miał prawo dopiero jeśli znajdzie mieszkanie i będzie mieć odpowiednie dochody, tak by sam mógł ich utrzymać.

 

Pozwolenie na pobyt

Pozwolenie na pobyt i azyl nie mają być już też nadawane na czas nieokreślony, a jedynie na 5 lat. Po tym czasie jeśli sytuacja w kraju, z którego ludzie ci emigrowali, się uspokoi i będzie tam bezpiecznie, pozwolenie nie zostanie przedłużone i ludzie będą musieli wrócić. Holandia chce chronić ludzi, którym coś zagraża, ale gdy to zagrożenie znika, chce mieć też prawo pożegnać te osoby.

Wet za wet

Wreszcie władze w Hadze chcą wprowadzić politykę zera tolerancji. Jeśli osoby ubiegające się o azyl lub pozwolenie na pobyt popełnią jakieś przestępstwa, mają być natychmiast wydalane z kraju. Gabinet chce mieć bowiem pewność, iż ludzie przebywający w krainie tulipanów będę przestrzegać tamtejszych przepisów i norm społecznych.

 

Kroki

Przepisy te miałyby wejść w życie po wprowadzeniu w Holandii stanu kryzysu azylowego. Okazuje się jednak, iż ich implementacja nie jest tak prosta i oczywista. Z dokumentów opublikowanych pod naciskiem opozycyjnych posłów izby reprezentantów wynika, że ogłoszenie stanu kryzysu przy użyciu przepisów dotyczących stanu nadzwyczajnego jest nie do przyjęcia z punktu widzenia przepisów demokratycznego państwa prawa.
Obecna sytuacja nie spełnia bowiem zdaniem opozycji kryterium „nadzwyczajności”. To, co obecnie ma miejsce w kraju „toczy się od lat i w tym roku nie nastąpiły żadne nieoczekiwane, istotne nowe wydarzenia” – wskazuje opozycja. Nie jest to wiec nagłe i nieoczekiwane zdarzenie.

 

 

Źródło:  NU.nl

Źródło:  Rijksoverheid.nl

Źródło:  Rijksoverheid.nl