Rumun nie wytrzymał i pobił Polaka
Nasz rodak został pobity przez swojego współlokatora, Rumuna. Dlaczego? Powód był taki, iż chyba każdy by się, że złościł. To, co się bowiem stało, sprawiło, iż napastnik miał, delikatnie mówiąc, ciężki poranek na koniec swojego dnia pracy.
Dwa lata temu Osmin, 37-letni Rumun pracujący od kilku miesięcy w Holandii wrócił nad ranem do swojego mieszkania. Migrant zarobkowy był bardzo zmęczony. Powodem nie była jednak impreza, a przepracowana nocka. Mężczyzna pracował bowiem jako spawacz na nocną zmianę. Człowiek ten miał więc ochotę tylko na jedno upaść na łóżko i iść spać.
Coś nie tak
Gdy obywatel Rumunii otworzył drzwi od mieszkania, uderzył go bardzo ostry zapach. „Myślałem, że to wymioty” – zeznał przed sądem. Nie byłoby to zresztą nic nadzwyczajnego „Mój współlokator Adam z Polski często gościł kolegów. Często upijali się i wymiotowali” – dodał. 37-latek nie miał siły dociekać, co się stało. Po prostu przeszedł kilka kroków, padł na łóżko i zasnął.
Jeszcze gorzej
Po paru godzinach Rumun się obudził. Mężczyzna zorientował się, iż zapach, który czuł przed snem, nie zniknął. Co więcej odór, teraz gdy leżał na łóżku, był o wiele silniejszy niż ten gdy wchodził do mieszkania. Gdy odwrócił się na materacu, wstrząsnął nim spazm obrzydzenia. Odnalazł źródło zapachu. Okazało się, iż Adam wypróżnił się do jego łóżka.
Awantura
Rumun miał dość. Imprezy to jedno, wymiociny to drugie. Wszystko to da się jeszcze przetrzymać, ale to? Osmin zadzwonił więc do swojego szwagra, który również pracował nieopodal, by pomógł mu i był przy próbie rozmowy z Polakiem. 37-latek był bowiem drobnej postury
Rozmowa
Rozmowa nie poszła jednak po myśli Rumuna. Polak zaczął natychmiast krzyczeć i wyzywać matkę współlokatora. Następnie nasz rodak wylądował na ziemi. Upadł, zdaniem Rumunów, nie z racji ich ciosów, ale przez wodę wyciekającą z lodówki. Mężczyzna po prostu się poślizgnął. „Być może uderzył głową w stół lub wystającą płytkę na podłodze, rozcinająs sobie skórę nad brwią”. – zeznał oskarżony przed sądem.
Adam
Polak opisuje tę sprawę jednak zupełnie inaczej. Migrant znad Wisły złożył zawiadomienie na policję, wskazując, że Rumuni mieli go zaatakować od tyłu i uderzyć go w głowę. Po tym ciosie Adam miał upaść, a dwójka zaczęła go kopać po głowie.
Podczas procesu nasz rodak zmienił jednak zeznania. Stwierdził, że nie widział, czy faktycznie obaj go kopali, ponieważ zakrył twarz rękami, by uchronić się przed ciosami.
Napaść
Śledczy nie znaleźli na butach mężczyzn żadnych śladów DNA Polaka. Prokuratura postanowiła jednak obu Rumunów oskarżyć o poważną napaść i zażądać dla nich kary ośmiu tygodni bezwarunkowego pozbawienia wolności. Sąd jednak nie rozpatrzył tak sprawy. Polak nie miał bowiem poważnych obrażeń. Miał tylko kilka zadrapań i skaleczeń na twarzy. Nie było również dokumentacji medycznej potwierdzającej obrażenia.
Atak
Czy więc Rumuni wyszli z sądu jako uniewinnienie? Nie. Sąd nie uwierzył w poślizgnięcie się na kałuży. Zostali skazani za zwykłą napaść i obaj usłyszeli wyrok w postaci kary grzywny w kwocie 750 euro. Sąd uzasadniając taką decyzję, przyznał, że to, co zrobił Polak, było obrzydliwe i niesmaczne, nawet jednak taki czyn nie daje przyzwolenia na atak na drugą osobę.
Źródło: AD.nl