Rozpoznawanie twarzy za pomocą zdjęć z Facebooka
Umieściłeś swoje zdjęcie na Facebooku, Twitterze czy Linkedinie, a może wrzuciłeś na YouTube film ze swoim udziałem? Jeśli tak, jest wysoce prawdopodobne, iż zdjęciem Twojej twarzy dysponuje już Clearview, jedna z amerykańskich firm zajmująca się inwigilacją społeczeństwa.
Najnowsze wiadomości z Holandii, ale też te ukazujące się w mediach na praktycznie całym świecie, mówią o tym, iż YouTube, Facebook, Twitter i Linkedin w ostatnich dniach zażądały od Clearview zakazu kopiowania zamieszczanych na ich platformach materiałów audio-wideo, oraz fotografii. Wszystko dlatego, iż przedsiębiorstwo to kopiuje treści z mediów społecznościowych na dyski swoich serwerów. Wszystko po to, by w ten sposób stworzyć ogromną bazę danych z twarzami użytkowników intenretu.
Ogromna skala
Sprawą jako pierwsze zainteresowały się amerykańskie media, New York Times poinformował o całej sprawie już w styczniu wskazując, że Clearview skopiował ponad trzy miliardy zdjęć użytkowników popularnych serwisów. Po co to wszystko?
Założenie jest poniekąd szczytne. Przedsiębiorstwo chce w ten sposób stworzyć globalną bazę danych osób, dzięki której, gdy użytkownik wyśle zdjęcie czyjeś twarzy, te zostanie przeanalizowana przez algorytmy i dopasowana do fotografii z np. FB. Dzięki czemu możliwe będzie poznanie personaliów danego człowieka. Już jednak na etapie zbierania danych pojawia się pewien problem. Materiały ściągnięte przez Clearview zostają w bazie nawet po tym, jak użytkownicy usuną daną fotografię, czy film ze swojego profilu.
Ciemna strona
W teorii aplikacja do rozpoznania twarzy ma być dostępna tylko dla policji lub służb wywiadowczych. Dzięki temu ma ona pomagać w rozpoznawaniu przestępców i terrorystów. Na chwilę obecną ma z niej korzystać w sumie 600 jednostek policji i organizacji rządowych. Problem jednak w tym, że dziennikarze NYT dotarli do informacji, jakoby z tej bazy danych mogły korzystać również niektóre prywatne firmy. Ponadto w kodzie oprogramowania jest miejsce pozwalające połączyć soft z okularami rozszerzonej rzeczywistości. To zaś oznacza, iż np. idąc ulicą i mając dostęp do baz danych, możemy na bieżąco identyfikować przechodniów.
Nie do końca nielegalne
Duży problem pojawia się również w przypadku legalności samych materiałów. Wszystko dlatego, iż twórcy oprogramowania nie robią nic, co mogłoby być jawnie niezgodne z prawem. Korzystają bowiem tylko z publicznie dostępnych materiałów, zdjęć, które udostępniają sami użytkownicy. To zaś oznacza, iż firma ta jest praktycznie bezkarna. Z podobną sytuacją w przeszłości spotkał się już LinkedIn, któremu zewnętrzna firma kopiowała zdjęcia z platformy. Amerykański sąd orzekł jednak, iż materiały te zostały publiczne udostępnione, więc niejako użytkownicy, jak i LinkedIn wyrażają zgodę na ich analizowanie i przetwarzanie. Na chwilę obecną jedynie YouTube ma w regulaminie paragrafy, które zabraniają gromadzenia danych, które mogą być wykorzystane do identyfikacji osób. Pozostali potentaci mediów społecznościowych są obecnie bezradni.
Polaku strzeż się?
Na chwilę obecną system Clearview działa na terenie tylko Stanów Zjednoczonych i Kanady. Niemniej jednak najnowsze wiadomości z Holandii wskazują, że firma chce rozszerzyć swoją działalność na kolejne 22 kraje. Wśród nich znajdować ma się również Holandia. To zaś oznacza, że rozpoznawanie twarzy na podstawie zdjęć z FB już niedługo może stać się normą w krainie tulipanów. Na chwilę obecną Polska nie wykazała zainteresowania tego typu oprogramowaniem, tak samo, jak Niemcy czy Francja.